ZBC= Zabij byle czym.

Finirael zniknął na czas kilku postów ze względu rehabilitacji, ale powrócił ze zdwojoną energią. Bez mrugnięcia okiem przywołał Boga i rozkazał mu potępić Sinikar i Raziela.

Sinikar jest z bogiem na "ty". A więc po kilku chwilach rozmowy bóg otworzył wrota piekieł i wrzucił w nie Finiraela i Ael pod pretensem "wzywania Boga na daremno".

Sinikar jednak nie spodziewał się, że Finirael ma też dobre kontakty z diabłem, który wyrzucił z piekieł go i jego partnerkę, równocześnie wysyłając im na pomoc Belzebuba, Lucyfera i Mefisto, którzy dobitnie pokazali Sinikarowi kto tu rządzi.

No faktycznie tym go zdziwił... Ale czy to oznacza że Sinikar nie zawezwie wsparcia? Kilka słów,gestów i obok Sinikara pojawili się 3 archaniołowie którzy rozpoczęli walki z demonami. - Znów tylko my dwaj. Powiedział Sinikar uśmiechając się.

- Jak sobie życzysz - odparł Finirael z drwiącym uśmiechem, po czym wyjął karabin na zupę pomidorową, której ciśnienie było tak potężne, że zaczęło rozrywać ciało Sinikara na kawałki, poczynając od stóp, aż do czoła.

Gdyby on strzelał w normalnego Sinikara... Finirael strzelał w hologram... Tym czasem prawdziwy Sinikar właśnie celuje do niego z karabinu SWD Draugunow. Celuje... Celuje... Jest! Ognia! Mózg Finiraela zdobi właśnie ziemię.

Haa! Finirael to przewidział, gdyż dostrzegł tzw. "martwe piksele" w ciele Sinikara, dlatego był przygotowany na atak od tyłu. Na plecach miał tarczę odbijającą, dlatego wszystkie pociski odbiły się w stronę ich właściciela

No i trudno... Sinikar z pociskiem snajperskim wydłubał go sobie pensetą z kawałkiem mózgu. "To mój?" Pomyślał Sinikar. Po czym podniósł się i wyjął katanę. Z okrzykiem - Banzai! rzucił się na Finiraela chcąc mu odrąbać głowę.

Wyprasza sobie partnerkę, jednocześnie dziękując za ratunek. Patrzy na Kotusia z wyrzutem, po czym wyjmuje wyrzutnię rakiet ziemia - ziemia (czy jak im tam ) i odpala dwie w stronę niegrzecznego Sinikara.

Sinikar miał przenośną tarczę anty-rakietową... Odbił rakiety Ael w Finiraela i wyjął wyrzutnie pocisków kierowanych ziemia-powietrze "javelin" i oddał dwa strzały. Krótko mówiąc wystrzelił 2 rakiety samonaprowadzające w Ael.

Ha! Ponieważ wiadomo wszystkim (prócz Sinikara, który nie jest obeznany z nowinkami), że ma ona nielegalne interesy z producentami rakiet, wyjmuje takie małe urządzonko (co dostała od tych producentów) i wysyła fale w rakiety, które "głupieją" i zaczynają lecieć w stronę Siniusia.

A Sinikar aktywując super szybkość rzuca nadlatującymi rakietami w Ael. W między czasie wyjmuje taki mały gadżet który generuje impuls elektro-magnetyczny... Wszystkie urządzenia elektryczne na polu bitwy przestały działać. - Niech to będzie... Pojedynek śmiertelników. W powietrzu zabrzmiało uderzenie gongu a Sinikar już pędzi w kierunku Ael i wymierza jej sprawiedliwość kopniakiem z półobrotu którego się nauczył od Chucka Norrisa.

Ona za to była zdobywczynią supermega pasa, po walce z Jackie Chanem. Ha! Złapała jego nogę w locie i dźgnęła go palcem w splot słoneczny.

Sinikar wyczuwał że Ael coś zrobi... Gdy chwyciła jego nogę on poszybował nad nią, wylądował za nią, objął ją w pasie i wykonał piękny suplex prosto na głowę Ael.

Ael warknęła i kopnęła zainteresowanego w... znaczy, wykonała cios poniżej pasa.

Spudłowała gdyż Sinikar znalazł się przed nią wymierzył jej "cios wirującego półksiężyca" w tors odpychając ją o kilkanaście metrów w przód.

Zanim upadła złapał ją Finirael, równocześnie nakładając jej specjalny kombinezon antyogniowy, następnie oblewając benzyną i podpalając (kombinezon sprawił, że nic jej się nie stało), natomiast, Sinikar, który takowego kombinezonu nie posiadał, pod wpływem zetknięcia się z płonącą Ael, smażył się już na ziemi, leżąc w bezruchu.
- Pamiętaj, że w razie czego ja też chce być skremowany, tak jak on - niedbale rzucił do Ael, drwiąc z Sinikara.

Na polu bitwy pojawił się nowy zawodnik... Rei przybył tutaj w jednej z dłoni trzymając mały dzwonek... Pomimo to uderzenia dzwonka były tak silne jak uderzenia cmentarnego dzwonu... - Słyszycie to? Tak brzmi wasza śmierć. Powiedział śmiejąc się jak wariat... Po chwili dosłownie wszystkie pechy świata zrzuciły się na Ael i Finiraela... Z nieba spadł na nich meteor... Porwała ich fala tsunami a na koniec ziemia się rozsunęła i Ael i Finirael spadli do samego jądra ziemi...

- Ha, jakiś nowicjusz, nie ma doświadczenia! - krzyknął Finirael do Ael, po czym wyciągnął z kieszeni trampolinę, z której wraz z partnerką wybił się z powrotem na powierzchnię, równoczesnie strzelając z M4a1 do Rei'a.

Rei skierował swoją dłoń w kierunku strzelającego Finiraela... Wszystkie naboje zatrzymały się w locie a po chwili spadły na ziemię. Po czym z owej dłoni wyleciał jaskrawy błysk który trafił Finiraela... Po chwili Finirael poczuł jak krew gotuje mu się w żyłach... Dosłownie i też dosłownie żyły zaczęły mu pękać a wrząca krew wylewała się z nich potokiem...

Może i by tak było, gdyby Cel Rei'a nie okazał się tylko widmem, prawdziwy Finirael stał za swoją ofiarą i krótkim sztyletem poderżnął mu gardło, łamiąc równocześnie rdzeń kręgowy.
Po chwili Rei tarzał się po ziemi w swych ostatnich ruchach.

W momencie wyprowadzenia przez Finiraela cięcia w gardło Reia ten stał się... Niematerialny i sztylet przez niego przeleciał. Po czym szybko się obrócił i wyprowadził kopniaka prosto w czaszkę przeciwnika. Szybki obrót i już wyprowadzony zostaje kopniak z obrotu w czaszkę Finiraela.

Ojenaa... - mruknął Finirael machinalnie odchylając głowę przed kopniakiem. Kolejno złapał przeciwnika za stopę, wykręcił ją i powalił na ziemię, zasypując jego twarz w piaskowej trumnie.

Większość się udała ale Rei złapał obydwiema stopami Finiraela za głowę... Za pomocą siły nóg wybił Finiraela do góry... Ten poszybował nad Reiem i pięknie skończył swój żywot miażdżąc czaszkę uderzeniem o ziemię.

Tak. Jeden z żywotów. Pozostało mu ich jeszcze trochę, dlatego wyciągnął działo na emotikony i używając: ;] wykończył wroga.

Rei pełniący funkcje admina banuje możliwość używania emotek... Następnie za pomocą zapalniczki i aeorozola zrobił miotacz ognia którym podpalił Finiraela.

Finirael jest odporny na ogień i żeby wkurzyć admina robi to: :] Rei dostaje takiego szału, że pękają mi tętnice.
Od teraz on jest ^No signal^

Zaczajony gdzieś w krzakach, Raziel celuje w głowę Finka ze snajperki. Bierze poprawkę na wiatr, po czym strzela.
[odgłos: HEADSHOT z CS'a]

Nawet z pękniętymi tętnicami i zerowym pulsem Rei rzucił w Raziela butlą z ciekłym azotem po czym strzelił w nią a wyciekający ciekły azot zamroził Raziela... Rei wziął kij do hokeja i jednym uderzeniem rozkruszył na kawałki "lodowego" Raziela.

To był tylko plastikowy manekin. Prawdziwy Razuś wyskoczył z innych krzaków. Z obsydianowym toporem w rękach. I tym właśnie toporem przerąbał Reja na pół.

No i? Rei przecięty na pół za pomocą dwóch katan poszatkował Raziela na mizerie. Po czym obie części się zszyły z powrotem.

To był kolejny manekin. Po chwili, Raziel siedząc w bunkrze przeciwatomowym wezwał wsparcie lotnicze. Na Rejusia spadł grad bomb.

No i co? Rei stworzył zakrzywienie czasoprzestrzenne i wszystkie bomby pojawiły się w bunkrze atomowym Raziela wybuchając natychmiast gdy się tam pojawiły.

Ale to były bomby anty-czasoprzetrenno-zakrzywieniowe, więc to nie zadziałało. Reju dostał sporym Ka-BOOM.

Ale jako że iż Rei to terminator to też wszystkie jego kawałki skleiły się w jeden. Następnie Rei dobił się do schronu Raziela i... I nic. Rei się wycofał ale za to do schronu wleciał latający stwór spaghetti który krótko mówiąc zamordował Raziela.

Gdy Rei się wycofywał ze schronu, dostał kulkę w łeb z karabinu Barrett M82A3, co zaowocowało rozbryźnięciem się mózgu trafionego na wszystkie strony.

Na pole przybywa nieśmiała Seth z bombą atomową którą po chwili wybucha napromieniowując każdego. Sama Sethy zwiewa z pola rażenia ^'

Przeżyłem wybuch atomówki, gdyż byłem bezpieczny w brzuszku Latającego Potwora Spaghetti :3 Zeżarłem potworka od środka, po czym rozstrzelałem Secię z gatlinga.

Po utracie mózgu zostało Reiowi tylko jedno... Wszczepić sobie na jego miejsce chip terminatora... Po szybkiej i krótkiej operacji Rei rzuca na Raziela zaklęcie avada kedabra powodujące natychmiastową śmierć Raziela.

Ponieważ to nie ten PBF, zaklęcie nie zadziałało :3 A seria z gatlinga, wycelowana w Reja, zadziałała.

jakoś że seth miała wyczepistą pelerynkę Hei`a która była kuloodporna i gatlingoodporna Seth nic się nie stało.
Za to toż zaatakowała bronią hei`a elektrycznością - oczywiście wziętą z popbliskiego generatora ^'

Tylko był problem- w promieniu 100 km nie było żadnego generatora. Wszystko padlo w wyniku wcześniejszego ataku atomowego by Secia :3
A ja dalej radośnie siekłem z gatlinga, rozszarpując Secię.

Tym czasem Sinikar nie niepokojony przez nikogo wrócił z zmarłych... By rozpocząć od nowa swoje życie z wybuchem, ostrzelał z moździerzu Raziela... Po pięknym wybuchu pocisku z moździerza Raziel był w kawałkach na całym polu bitwy...

Zrobiłem kroczek do tyłu, unikając ostrzału z moździerza. Teleportowałem się za Sinka i z użyciem Mocy, zacząłem go dusić. Przy okazji dyszałem jak kultowy Darth Vader :3

Powietrze nie było mu potrzebne po na plecach miał zamontowany system który doprowadzał powietrze prosto do płuc, omijając szyję... Tak więc nie wiele sobie robiąc z ataków Soteatha skoczyłem na niego i zjadłem jego mózg...

To było ciało sterowane zdalnie, mózg przebywał sobie bezpiecznie w kryjówce :3
Nadgryzione ciałko zaczęło przysmażać Sinka błyskawicami, zupełnie jak Imperator przysmażał Luke'a.

- Cholerny zdalnie sterowany... Urwał zdanie czując jak smażą go błyskawice... Gdy jako tako otrząsną się ze "wstrząsu" wyjechał Soteathowi z sekretnego ciosu... Morderczego ciosu z główki ala Zidane.

Zdalnie sterowane ciałko rozleciało sie na kawałki, a potem samoczynnie się poskładało. I przyrżnęło Sinkowi toporem :3

Sinikar niczym z żelu rozpadł się na dwóch... I teraz dwóch Sinikarów wbijało młotem Soteatha ziemię jak gwóźdź... Jeden za drugim aż tylko łeb Soteatha wystawał nad ziemię.

Puf! To była tylko iluzja. Prawdziwy Sotek siedział kilkaset metrów dalej z Barrettem i odstrzelił obydwu Sinków.