Tawerna Pod Kamiennym Golemem

Pogoda jak zwykle w tej części Gór Tobven była brzydka, jednak nawet to nie potrafiło zniechęcić do podróży w tych pięknych górach.
Jakaś czarna postać wyszła za drzew i zmierzała w stronę tawerny. Wchodząc tylko spojrzała do góry na szyld tawerny "Witaj podróżniku w tawernie Pod kamiennym Golemem" Postać dłużej nie zwlekając weszła do środka i usiadła przy jednym ze stoliku przy ścianie. Liren zdjął kaptur z głowy i chustę z twarzy, rozglądnął się po pomieszczeniu i zlustrował wszystkie istoty będące w środku.
A ten jak zwykle się spóźnia... Niech się lepiej pośpieszy albo przydarzy Mu się niemiły wypadek. -Pomyślał Liren widząc iż jego informator jeszcze nie dotarł na miejsce. Mężczyzna wstał od stolika i podszedł do barmana.
- Jedno piwo poproszę.
Barman spojrzał na mężczyznę i bez żadnego słowa położył kufel do którego nalał zimne piwo. - Jedna sztuka złota się należy. -Wymamrotał barman patrząc na Lirena dość podejrzliwym wzrokiem. Liren nic nie mówiąc rzucił sztukę złota na ladę i wziął kufel z piwem, i wrócił do stolika.

Gear

Mężczyzna siedział już przy moim stoliku kiedy to poszedłem po piwo. Wracając uśmiechnąłem się kącikiem ust myśląc. Nareszcie się zjawiłeś Podchodząc do niego postawiłem mu przed nosem zimne piwo, a sam usiadłem naprzeciwko mężczyzny.
- Masz rację. Potrzebuję pewnej informacji... Tutaj zatrzymał się na chwile Liren rozglądając się dookoła.
- Muszę wiedzieć gdzie jest położone leże pewnego stwora. Dokończył Liren i wyciągnął za pasa mały woreczek wypełniony złotem.
- Oczywiście zapłacę Ci za informację. Uśmiechnął się półbóg podrzucając woreczkiem.

Liren uśmiechnął się lekko słysząc odpowiedź informatora.
- Nie chodzi mi tu o młode smoki... Interesuję się raczej WIELKĄ zwierzyną , a owe podobno posiadają ogromne ilości złota i przeróżnych kosztownych rzeczy... Tutaj się zatrzymał i wbił w niego swój wzrok.
- To jak wiesz gdzie jest jama tej przerośniętej jaszczurki? -Powiedział Liren nie spuszczając wzroku z informatora.

Liren widząc dziwne zachowanie mężczyzny i to że jednak coś wie na temat smoka wstał od razu i podbiegł do informatora.
Zatrzymaj się. Muszę wiedzieć gdzie jest to leże i nie kłam, że nic na ten temat nie wiesz... Liren idąc za mężczyzną położył rękę na mieczu i wyciągnął go do połowy.

Liren wkurzony rzucił się w pogoń za informatorem, wyciągając miecz do końca pobiegł za mężczyzną i uderzył w jego prawą nogę z zamiarem przewrócenia informatora.
Nie zmuszaj mnie do użycia siły. Nie chcę Cię zabijać, lecz jeśli będę musiał to zrobić nie zawaham się. Zastanów się czy warto umrzeć, aby chronić jakąś przerośniętą jaszczurkę...- Powiedział półbóg ze złością w oczach, Liren był nieprzewidywalny i zdolny do wszystkiego.

Gear

( o moją obecność w tym wątku się nie martw byłby zdziwiony gdybyś odpuścił )

Postać nie tylko upadła, wydawałoby się że upadając "rozciągnęła się". W rzeczywistości na ziemię upadł sam płaszcz. Widać znał kilka sztuczek, usłyszałeś jak czyjeś stopy uderzają szybko o ziemie i oddalają się... w 2 przeciwnych kierunkach.

Liren podniósł lekko jedną brew widząc jak na ziemię opada sam płaszcz. Zaczął się rozglądać za śladami. Nie mógł się chyba rozdwoić... Tak przynajmniej uważał Liren. Nie zwlekając dłużej pobiegł za wyraźnie odciśniętymi śladami nóg w stronę lasu. Kto by pomyślał, że potrafi takie rzeczy - Pomyślał półbóg wbiegając do lasu i przy okazji ściął kilka gałęzi przeszkadzających mu w pościgu.


Gear

Półbóg ucieszył się w duszy widząc informatora przed sobą. Nie czekając dłużej rzucił się na informatora tak aby powalić go na ziemię i podłożył mu miecz pod gardło.
- Masz ostatnią szansę... Albo mi powiesz gdzie jest ta przeklęta jama tego gada, albo JUŻ jest po tobie!
- I dlaczego ten jaszczur jest dla ciebie tak cenny, że za wszelką cenę nie chcesz zdradzić jego położenia? - Powiedział Liren widząc to jak informator się bronił.


Mr Gear

Liren przestał już go dusić ale nadal trzymał miecz przy jego gardle.
- A gdybym Ci obiecał, że po raz ostatni usłyszysz o tym Cienistoskrzydlatym potworze to powiesz mi gdzie jest jego jama? - Powiedział półbóg wstając z informatora.
- I jeszcze jedno co miałeś na myśli mówiąc NIEPISANY WŁADCA? -Powiedział Liren który zdjął ostrze z szyi mężczyzny i wystawił w jego stronę rękę aby pomóc mu wstać z zimnej, mokrej ziemi.

Gear

Liren odskoczył od mężczyzny, a raczej od tego czegoś... Jedynie co zrobił to pokiwał lekko głową.
- Powinieneś wiedzieć, że i tak znajdę tą jamę nawet bez twojej pomocy...
Jednak zanim to zrobię muszę wykończyć pewnego pomiota... W tym świecie nie ma miejsca dla istot takich jak TY! - Powiedział Liren uśmiechając się do siebie i wyciągnął miecz w stronę stwora.
- No na co czekasz? - Uśmiechnął się jeszcze szerzej i machnął dłonią aby podleciał.

Liren uśmiechnął się mimowolnie i wystawił rękę celując stworowi prosto w jedno z skrzydeł po czym wypowiedział prastarym językiem.
- Μπλε αστραπή κεραυνός »έρχονται για τις παραγγελίες μου -Z ręki półboga wystrzelił jasnoniebieski piorun, który przebił jedno ze skrzydeł pomiota.
- Może nie zabiję cię od razu, ale będziesz przechodził męczarnie i błagał abym cię wykończył -Jego głos był chłodny i przepełniony grozą. Liren cały czas biegł za lecącym stworem mając nadzieję, że daleko na jednym skrzydle nie poleci.



(Tutaj jest tłumaczenie tego tekstu
Niebieski Piorunie Przybądź Na Me Rozkazy)

Gear

Liren podszedł do niego i stanął na nim jedną nogą przyciskając do ziemi po czym zaczął się rozglądać.
- Nawet jakbym miał przeszukać każdą jaskinię w tych górach! Zrobię to! I tak go znajdę, a ty pomożesz mi znaleźć jego jaskinię. -Po tych słowach nacisnął nogą jeszcze bardziej, a miecz wbił w drugie skrzydło.
- Przecież mnie znasz i powinieneś wiedzieć, że ja NIGDY się nie poddaję...
Przestał dusić pomiota lecz nadal trzymał go aby ponownie nie uciekł.
- To jak zaczniesz gadać czy mam już zakończyć tą zabawę? Bo mi się już dawno znudziła...

- Ty sku*wielu... Ty sku*wielu... Ty sku*wielu... - Powtarzał ledwo łapiąc oddech, gdyby nienawiść mogła zabijać to swoim spojrzeniem uśmierciłby kontynent.

- A szukaj sobie ile chcesz... Choćby było i tysiąc takich jak Ty to samymi poszukiwaniami nic nie zdziałacie. - wypluł troche kleistej posoki w dziwnej formie kaszlu. Zaśmiał się drwiąco.

//dociśnij go do końca

Liren znudzony i zdenerwowany przycisnął nogą pomiota to ziemi i szybkim cięciem odciął skrzydła, a na koniec kopnął go tak aby odleciał kilka metrów.
- Dość już tego! Twój czas się już skończył tak samo jak moja cierpliwość! -Krzyknął Liren i ponownie kopnął pomioty, lecz tym razem do góry, a gdy ciało mężczyzny spadało przebił je szybkim uderzeniem.
- Przeszukam tutaj każdą dziurę w której mógł by się schować, każde ruiny, przetrząsnę całe Góry Tobven aby go tylko znaleźć i nie przeszkodzi mi w tym żaden POMIOT!- Powiedział półbóg i zdjął ciało z ostrza miecza przy okazji przecinając prawy bok mężczyzny.

Liren szybkim ruchem włożył miecz do pochwy i wypowiedział cicho słowa do swojego Ojca.
- Πατέρας λαμβάνουν τα υποπέσει ψυχή στο βασίλειό σου - Odwrócił się na pięcie i powędrował w stronę najwyższego szczytu.
Jedyne co mogę dać Cienistoskrzydłemu to mieczem po łbie -Pomyślał Liren i założył kaptur na głowę aby schronić się przed deszczem.

ZT
Gear

Tawerna w górach, podczas śnieżycy dla większośći jest poprostu błogosławieństwem, ale nie dla Kenji. Szybkim cichym krokiem podeszłą do baru.
-Grogu- powiedział niemal bezgłośnie. Gdy barman podał jej kufel chwyciła go za rękaw i przyciągneła bliżej.
-Informator- to jedno słowo wystarczyło by dość młody chłopak wskazał głową stolik. Kenji tylko skineła głową w podzięce i ruszyła ku stołowi.

usiadła
-jestem pod wrażeniem madame nie spodziewałam się zaciągać u ciebie języka w takich okolicach. I po tylu latach wciąż pamiętasz moje imie. to miłe.- upiła łyk trunku
-kim jest i gdzie znajde osobe o imieniu Akali

-też cię kocham- uśmiechneła się wrednowato.
-pomyśl chwile co od niej moge chcieć?-Upiła kolejny łk gorącego wina
-Wkońcu znasz moje podejście musze wiedzieć coś o pracodawcy.-
"nawet jeśli to ja musze go szukać"-dodała w myslach a jej wzrok mimowolnie powędrował w strone jednej z bijatyk. Oj z jaka przyjemnościa by się teraz na tych ignorantach wyżyła.

Ta wiem na co się porywam, ale uwierz mi jeszcze nie upadłam tak nisko b iść jak większość kobiet z domu pracować do burdelu- wypiła napój do końca
Dasz rade mnie z nią nim czy czym to jest umówić?

-Jak kocham zabijac tak gierki tej kobiety czasami mnie irytują.- Otworzyła niepewnie koperte i wysypała zawartość na stolik.

Z koperty wypadła tylko jedna mała karteczka. Spojrzałaś na nią, ledwo zdążyłaś przeczytać, papier cały zabarwił się na czarno.

(treść kartki na PM)

Wlepiał wzrok w kartke jeszcze przez chwile, aż wkońcu przysuneła ja do świeczki i spaliła. Oparła sie odchylając głowę w tył.
-Ostra jezda, wykloić się, Co?- wyszeptała przypominajac sobie jak spotkała gościa 1 raz.
-Będzie ciekawie- powiedziała już nieco głośniej wstała i ulotniła się niczym cień.

z/t

[skoro nie ma tu już fabuły to można chyba wpaść]

Do tawerny weszła dziewczyna delikatnie stąpając po podłodze, tak że jej kroki były prawie nie od usłyszenia, nawet w takich miejscach gdzie podłoga mocno skrzypiała. Miała długie czarne włosy związane lekko na boku. gdy tylko weszła pokierowała swe kroki ku jednemu ze stolików i zamówiła pomarańczowy sok.

Gdy przekroczył próg karczmy w oczy rzuciła się pustka. Poza jedną dziewczuną nie było żadnego innego klienta.
Podszedł do mężczyzny zajmującego sie lokalem i zapytał - Skąd tu takie pustki, czy to przez te problemy w Laros?
Kiwnięcie głową i podstawiony po chwili pod nos kufel piwa wyjaśniły wszystko.
Gamble pokręcił głową, udał się do jedynego zajętego stolika i zapytał - Można się przysiąść?

Szklanka z sokiem, która stała przed dziewczyną była już prawie pusta. Ona zapatrzona w jeden punkt na ścianie rozmyślała, aż w końcu jej myśli zostały przerwane przez przybycie gościa. Nie spodziewała się że kogoś tu jeszcze zastanie, gdyż siedziała tu już od dłuższego czasu.
-Proszę bardzo.
Odpowiedziała gdy owy gość zbliżył się do niej z prośbą o dołączenie do stolika.
-Jak się Pan nazywa?
Z grzeczności jedynie dodała pan, gdyż chyba mogli być w podobnym wieku przeliczając jej lata na czas ludzki.

- Żaden ze mnie 'pan'. Jestem Gamble.
Usiadł po drugiej stronie stolika.
- Co sprowadza nie-człowieka w tak uroczy kurort? - zapytał naturalnym tonem. Od razu wyczuł że ma do czynienia z rasą o krótszej długości życia, ale nie chciał być protekcjonalny więc pozwolił się Jej przedstawić.

-Miło mi, ja jestem Sethy.
Odpowiedziała miło po czym wypiła resztki soku. Kiedy Gamble wypowiedział się, szczerze się zdziwiła słysząc że od początku wie iż nie jest ona zwykłym człowiekiem. Dopiero po krótkiej chwili uwiadomiła sobie że dla tych krain jest to w końcu normalne że żyje tu wiele różnych ras, a nie tylko ludzie.
-Co mnie tu sprowadza? - zadała pytanie do samej siebie. Tak na prawdę sama nie wiedziała dlaczego tu się znalazła.
-Właściwie to sama nie wiem. Być może przyprowadziła mnie tu chęć napicia się czegoś dobrego i odwiedzenie nowego, jak dla mnie lokalu. A co Ciebie tu sprowadza?

- Szukam kogoś, muszę zadać kilka pytań i najprawdopodobniej zabić tą osobę.
Powiedział to lekko, jakby opowiadał o tym co zjadł na śniadanie.
- Mi również miło, Sethy. Mogę wiedzieć kim jesteś?
Zapytał bez ogródek. Napił się piwa.
W sumie przez tą ostatnią potyczkę z golemem zapomniał czego szuka. Nigdy nie pozwalał sobie na takie rozkojarzenie.

"Zabić" Powtórzyłam za nim w myślach. Już nie raz spotkałam się z tym słowem, już nie raz chciano mnie zabić, już nie raz ja kogoś zabiłam.
-Skoro kogoś szukasz, to życzę powodzenia.
Powiedziałam i zamówiłam kolejną szklankę soku pomarańczowego. Zawsze piłam go w nadmiarach.
-Dlaczego interesuje Cię moja rasa?
Zapytałam i skierowałam wzrok na niego.
-Odpowiem jeśli Ty mi odpowiesz na pytanie, które nie powinno sprawić Ci większego trudu.
Już odkąd wszedł i zamienił kilka slow z barmanem w mojej głowie kręciło się jedno pytanie.

- Wal śmiało. - odpowiedział bez wachania.
Z trudem opierał się szybkiej analizie aury Sethy. Nie wiedział czemu stara się być uprzejmy. Czekał na pytane.
- Zwykła ciekawość, oraz chęć bliższego poznania tak uroczej rozmówczyni. - wyszczerzył się

-A wiec odpowiedz mi co miałeś na myśli mówiąc wydarzenia w Laros? Co tutaj ostatnio się działo.
Wiedziała że ostatnio nie było tutaj zbyt miło gdy jej nie było, jednak nie miała jeszcze okazji dowiedzieć się dokładnie co się tutaj wydarzyło. Jakoś nie zwróciła szczególnej uwagi na to jak ją określił. W końcu facet, to facet.

Pociągnął duży łyk piwa - Rozpier*ol. Duży, konkretny rozpier*ol. Jakaś nieznana mi aura magiczna dokonała ogromnej rzezi. - wzruszył ramionami - Wystarczyłoby o to spytać tego tam.. - wskazał na osobę, która podała mu piwo.
Zignorował Jej obojętność, nic nie odpowiedział na ten temat.

Jego opis słowny wydarzeń jakoś nie przypadł mi do gustu. Nie przebierał znacznie w słowach i właściwie nic szczególnego się nie dowiedziała.
-Tak chyba będzie lepiej jak jego zapytam, ale to już później.
Powiedziałam zerkając w stronę barmana. Jakoś nie sądziłam że będzie wiedział za wiele ale warto było i u niego się dopytać.
-Tak jak mówiłam wcześniej, gdy odpowiesz mi na pytanie to odpowiem na Twoje. Jestem Heliv`em.
Odpowiedziałam na wcześniej zadane mi pytanie, choć nie do końca odpowiadała mi jego odpowiedź.

Uniósł jedną brew. *Ok....* Żeby dać wyraźniej do zrozumienia że coś się Jej nie podoba musiałaby to powiedzieć wprost.
Pokiwał więc głową w górę i w dół i wrócił do swojego piwa.
- Miło wiedzieć.
Przeniósł wzrok na okno.

Gamble jak dla mnie nie był dość rozmowny, ale może to tylko chwilowe wrażenie. Zastanawiało mnie czy wie co oznacza nazwa Heliv, ale jakoś od razu nie pytałam go o to.
-Chciałeś to powiedziałam.
Powiedziałam i dodałam.
- Czy Ty zawsze jesteś taki ograniczony słownictwem czy to tylko chwilowe?

- Jestem najlepszym zabójcą, jakiego widział ten świat. Moje czyny mówią, nie słowa. - dopił piwo. - Czasem rozplątuje mi się język, ale to rzadkość.
- Gdybym to ja dostał odpowiednie zlecenie, to mógłbym doprowadzić Laros do takiego samego stanu dużo szybciej, mimo że nie wiem kto to zrobił, ani jak.