Zniszczone sanktuarium

W pewnej lepiej zachowanej ruinie pod stertą głazów ukryte są schody, które prowadzą w dół. Schody są długie i pewnie niejeden śmiałek zrezygnował by z dalszej podróży.
Po zejściu w dół ukazuje się podziemny kompleks. Ciężko stwierdzić, do czego był przeznaczony...

Huk... Przez cały kompleks niósł się potężny głos huku. Po chwili z jednego z zasypanych przez skały korytarzy wspomniane skały wystrzeliły przez korytarz jak z procy. Skrywały one drzwi... Dziwne drzwi bo wyglądające jak nowe. Drzwi otworzyły się... Ze środka wyszedł Sinikar. " Co tu się działo?" Zadawał sobie pytanie idąc boso przez korytarze szukając wyjścia. W końcu znalazł schody prowadzące na górę. Szedł... Szedł conajmniej 15 minut ale w końcu wyszedł. To co zobaczył zamurowało go po prostu. Całe miasto zostało zniszczone... - Co tu się działo na boga!? Wrzasną sam do siebie Sinikar widząc zniszczenie. "Chyba muszę poznać ten świat na nowo." Pomyślał i ruszył przed siebie podziwiając z przerażeniem krajobraz zniszczenia.
[z/t]

Szedł wolnym i pewnym krokiem. W prawej ręce trzyma jedną z jego dwóch dwu-ręcznych mieczy. Na twarzy maiła swoja nieodłączną maskę. Był skupiony i pewny tego co chce zrobić. Miał mętlik w głowie nie wiedział czy to był dobry pomysł iść gdzieś gdzie się nie był i walczyć z nie wiadomo jaką ilością wrogów, ale jego dusza mówił jego "zrób to, pomóż jej" Kiedy był już na miejscu zatrzymał się by sprawdzić czy jego znajoma idzie zanim.

A i rzeczywiście szła tylko nie jako człowiek,a jako tygrysica.W postaci tej była niezwykle cicha,a jej oczy krążyły niespokojnie po pomieszczeniu.Ona w przeciwieństwie do chłopaka wiedziała z kim mam do czynienia,ale nie było to rzeczą pocieszającą.Przystanęła z prawej strony tuż obok Kyoji'ego i czekała.

Na szczycie pewnej ruiny, wsparty o zniszczoną ścianę, stał jakiś mężczyzna. Widocznie wypatrywał nieproszonych gości. Bez problemu wypatrzył Kyoji'ego.
Uśmiechnął się kątem warg widząc, że jest uzbrojony. Zauważył też towarzyszącą mu tygrysicę.
- Wytresował sobie kociaka, wow - mruknęła do siebie, kpiąc z nich.

Spojrzał na tygrysa. Ten widok upewniał go o tym ze robi dobrze. Nagle zauważył że ktoś ich obserwacje więc ruszył w jego kierunku.

Kyoji nie za bardzo mógł usłyszeć jego drwiny, ponieważ mężczyzna stał na szczycie ruiny.

Nazwijmy naszego wroga Rene. A więc Rene widząc, że dwójka osobników zbliża się, w oka mgnieniu pozeskakiwał na niższe piętra ruiny, znajdując się zaraz na dole.
Czekał i obserwował.

Kiedy już znalazł się tam gdzie miał zaczął się rozglądać. Kiedy już lepiej widział nieznajomego spojrzał się czy tygrys idzie.
- Ładnie tu masz koleś. To ty tu rządzisz jak tak to właśnie spotkałeś swoją śmierć. Wołaj kolegów bo pewnie nie jesteś sam. Zaczynamy imprezę
Krzyknął do nie znajomego. Jego głos był gruby i nie ludzki

Tygrysica wciąż szła powoli za Kyoji'm.Nie spodobała jej się wzmianka o wytresowaniu kotka.Szczerze wątpiła by jej towarzysz również ją słyszał,ale jej zmysły w tej postaci były niezwykle wyostrzone.Owy tekst skwitowała jedynie krótkim,acz groźnym warknięciem.Kiedy usłyszała słowa Kyoji'ego uśmiechnęła się w duchu i wtedy tez po raz pierwszy spojrzała na Rene swoimi czarnymi oczami nie pozostawiając mu wątpliwości kim jest.

Uśmiechał się ironicznie, dopóki nie natrafił na wzrok tygrysa. Były całe czarne i błyszczały... chęcią zemsty.
- Amadea - zaczął już nieco poważniej, choć sprawiało to wrażenie drwiny. - Czeka cię śmierć za ucieczkę.
Rozejrzał się po okolicy, następnie wyciągając zza pleców średniej wielkości miecz.
- I znalazłaś sobie obrońce? Rozmieciemy go!
Wydawałoby się, że Rene zrobił jeden krok, ale w rzeczywistości był już praktycznie przy Kyoji'm. Zamachnął się precyzyjnie mieczem, ale kotka trzymał na wzroku.

Kyoji stał jak wryty patrząc się na Rene. Nawet się nie poruszył, gdy ten znalazł się przy nim. W tej chwali zamknąwszy złoto-czarne oczy i czekał na uderzenie miecza. Kiedy Rene zadał cios na Kyoji przez chwili wszystko przykrył nie wiadomo skąd dym (To nie jest częścią jego mocy po prostu tak zasłona dymna się pojawiła) Gdy dym opadł w miejscu gdzie stał Kyoji było teraz wbite ostrze Rene. Nagle za Reną pojawił się Kyoji. Otworzył oczy i przyłożył ostrze swojego miecza do szyj swojego wroga.
- Nie lekceważysz mnie bo zginiesz. Odbiorę ci życie z przyjemność bo nie mogę pozwolić, byś dalej zmusza ją do zabijania w swoim imieniu. Rzygać mi się chce jak na ciebie patrzy, jak zmarnował sobie życie, ale to już nie ważne bo jest już martwy wewnątrz i za chwile na zewnątrz.
Powiedział to swoim grubym, pozbawionym jakich kol-wiek uczuć i litości głosem. Patrzył na nie go wzrokiem mówiący "jakieś ostatnie życzenie"

(Rene To imię się nie odmienia)

Gdy tylko pojawił się dym, wycofał miecz. Obrócił się w oka mgnieniu na pięcie i wystawił ostrze do przodu, na które Kyoji o mały włos się nie nadział. Rene spodziewał się ataku od tyłu, gdyż zazwyczaj się tak robi.
Odepchnął go kopniakiem, wykorzystując chwilę, w której Kyoji był nieco skołowany jego refleksem.
- Lepiej ty mnie nie lekceważ... - mruknął.
Spodziewał się, że Amadea nie będzie stała w miejscu, więc szybko zwrócił się ku niej, uderzając w nią ostrzem.

Kolejka:
Loara, Amadea, Kyoji.

Tygrysica o włos uniknęła ostrza w ostatniej chwili odskakując w prawo.Mimowolnie pokazała zęby,a z jej gardła wyrwało się przeciągłe warczenie.Była wściekła,ale czekała.Wciąż warcząc zbliżała się po woli do przeciwnika.Była coraz bliżej,spojrzała jeszcze na Kyojiego lecz zamiast zaatakować czego pewnie spodziewał się Rene rzuciła się na niego,a gdyby jej się udało jej przeciwnik wylądował by na ziemi,a ona na nim.

Znowu znikł. Kiedy się pojawił Amadea stał ją na Rene. Stało niej i przyłożył ostrze do jego szyi. Patrzył teraz na nie go nie zamierzył mu pozwolić uciec lub skrzywdzić tygrysa.
- Amadea on jest twój dobij go na leży ci się za to co ci zrobił
Powiedzaił to szczerym i poważnym głosem. Dalej miał maskę na twarzy na wszelki wypadek.

Amdea przygniotła go do ziemi, gdyż w postaci tygrysa była bardzo ciężka; Rene nie miał na tyle siły, by ściągnąć ją z siebie.
Jednak wykorzystał chwilę, w której Kyoji zachęcał Amadeę do zabójstwa. Poruszył niezauważalnie palcami i uśmiechnął się kątem ust.
- Tak jak mówiłeś, nie jestem tu sam.
Jego dwaj koledzy wyczuli magiczne drgania, która posłał im kolega. Prędko otoczyli Amadeę i Kyoji'ego.
- Nasz kotek wrócił, by z nim skończyć?
- O! I nawet obrońce se znalazł!

Dziewczyna wciąż warczała,a jej górna warga drgała niespokojnie ukazując ostre,białe zębiska.Nie słuchała Kyoji'ego,nie potrzebowała zachęty z jego strony.Faktem było,że nie lubiła zabijać,ale tym razem zrobi wyjątek.Tuż po tym jak Rene wezwał posiłki stracił życie.Amadea zamachnęła się silną łapą,którą precyzyjnie walnęła przeciwnika w głowę skręcając mu tym samym kark.Kiedy już skończyła z Rene odwróciła się w stronę pozostałych mężczyzn.Spojrzała na Kyoji'ego,a jej oczy lśniły chęcią zemsty.Obudziła się w niej łowczyni.
-No to teraz czeka nas niezła zabawa.
Po raz pierwszy odezwała się w postaci tygrysa,a jej głos był zimny niczym lód i twardy niczym skała.

Kiedy zauważył, że Rene poruszył palcami wiedział już że coś jest nie tak. Gdy zjawił się wsparcie Rene zaczął się rozogniać. Nie był teraz można widzieć uśmiechu Kyoji bo miał maskę, ale uśmiechał się chytrze i łobuzersko.
- Trochę ich dużo. Mam nadziej że w tej postaci coś umiesz ciekawego, bo mi się już sztuczki skończyło został tylko asa, ale i on jest za słaby na taka liczbę wrogów. Jak się dzielimy po połowie czy chcesz więcej.
Mówić to wyjął swój drugi miecz i przyjął pozycje do walki (ostrze drugiego miecza był skierowane do tyłu a pierwsze ostrze do przodu). Ukrył ostrze drugiego miecza za swoimi plecami a pierwszy mocno trzymał. Cały czas miał oko na wrogów. Czekał na ich pierwszy ruch .

Rene bezwarunkowo umarł.
- Dosyć gadania - jego kolega pozostał bez większego przejęcia.
Jeden z nich za pomocą magii przywołał długi i gruby kolczasty łańcuch. Na jego plecach pojawiły się czarne skrzydła. Wzbił się w powietrze, machając łańcuchem, którym już po chwili oplótł Amadeę. Zwierzęciu wbiły się haczykowate kolce w ciało.
Zaś drugi zajął się Kyojim. Wyciągnął dwie katany zza pleców, które skrzyżował. Następnie wybił się z rozbiegu w górę z ostrzami na Kyoji'ego.

Tygrysica syknęła z bólu,ale mimo to próbowała się wyrwać.Po chwili za pomocą zarówno pazurów jak i zębów udało jej się choć jej ciało w wielu miejscach krwawiło z powodu kolców.Wpadła w furię, z jej gardła wydobyło się przerażające warczenie.Dziewczyna skoczyła ku mężczyźnie,jednak zamiast zaatakować jako tygrys podczas 'lotu' zmieniła się w człowieka sięgając jednocześnie po miecz imieniem Azael,którym z furią zamachnęła się na mężczyznę.Miała niewiele czasu gdyż nie posiadała skrzydeł,ale było go wystarczająco dużo na jeden precyzyjny atak,który nie czekając wykonała.

Zablokował oba miecze swoimi jednym a drugim wykonał szybkie i nie możliwe do zablokowanie ciecie zabijając swojego wroga. Po chwili oba miecze miał już ostrzami do przodu. Niewiele czekając ruszył na resztę. W połowie drogi znikł i pojawił się za nimi a kiedy się pokazywał jego przeciwniki ginął lub tracił jąkać cześć ciała. Nie stał za długo, ponieważ ruszył dalej zabijać i zmniejszać liczbę wrogów.

Gdy Amadea zamieniła się w człowieka, było łatwiej. Nim miecz zdążył go dosięgnąć, przesunął się szybko w bok, łapiąc dziewczynę za nadgarstek. Zakręcił nią i rzucił w pobliskie drzewo.
Kyoji miał właśnie zadać śmiertelne cięcie swojemu wrogu, ale jedną z katan trzymał tak, że uchronił się od śmierci. Jednak nie pozostał bez rany. Zaklął w duchu.
- Jeszcze z tobą nie skończyłem!
Pobiegł za Kyojim, żeby nie mógł pomóc Amadei. Ściął go z nóg, a następnie przymierzył się do przebicie serca Kyoji'eo.

Dziewczyna z niezwykłą siłą uderzyła w drzewo łamiąc je.Nim jednak spadła na ziemię zdążyła zmienić się w zwierze,tym samym amortyzując upadek.Faktem było,że bolały ją nie tylko rany zadane łańcuchem,ale również parę innych obrażeń spowodowanych uderzeniem.Kiedy zobaczyła mężczyznę przymierzającego się do zabicia Kyojiego czym prędzej rzuciła się w jego kierunku.W kilka sekund znalazła się przy nim powalając go ciężką łapą na podłogę.Nie czekając weszła na niego uniemożliwiając mu ruchy i jednocześnie zadając kilka ran ostrymi pazurami.Pochyliła łeb,a jej zębiska zaczęły rozrywać gardło przeciwnika.

Był w szoku ze mu się udał zablokowując jego atak. Kiedy myślał że już zginie uratowała go Amadea. Wstał szybko i ramach podziękowań postanowił zabici jej przeciwnika. Znowu znikł. Nie był go minutę. Nagle można był zobaczyć ze drzewo które przed chwilą uderzył dziewczyna upada na ziemie z nie wyjaśnionego powodu. Był to Kyoji rozpędzony odbił się drzewa a by znaleźć się w powietrzu. Nagle pojawił się przy przeciwniku który był w powietrzu i przebił go swoim miecze a drugim dobił, aby mieć pewność. Obaj spadli na ziemie z hukiem. Pojawiła się chmura dymu za niej wyszedł Kyoji obracając swoimi mieczem w dłoniach. Zaczął szukać następnego przeciwnika. Znowu znikł.

Przeciwnik Kyoji'ego bez wątpienia zginął z pazurów Amadei.
Mężczyzna, który był w górze, nie spodziewał się Kyoji'ego. Stawiał jeszcze opór, ale obydwoje upadli na ziemię. Dla przeciwnika był to śmiertelny upadek.
Amadea była wolna.

Tygrysica zeszła z martwego przeciwnika po czym zmieniła się w człowieka.Była zbyt słaba by stać o własnych siłach,gdyż potrzebowała chwili by uleczyć liczne rany znajdujące się na jej ciele.Usiadła więc,a wyglądać musiała fatalnie.Była cała we krwi,a jej włosy były mocno potargane.
-Co teraz?
Zwróciła się do Kyojiego słabym głosem.

Nagle obok niej pojawił się Kyoji. Schował miecze i przyłożył dłoń do maski. Po chwili można był zobaczyć na nowo twarz Kyojiego a jego oczy z czarno- żółtych zmienił się w normalne. Był męczony i ciężko oddychał.
- Nie wiem. Widzę że ni tylko ja jestem w złym stanie. Nie możesz tu tak siedzieć. Zaraz mi się tu wykrwawisz i ściągniesz jakiegoś głodnego zwierza. Chodźmy pod wodospad. Obojgu nam się na leży kąpiel i odpoczynek oraz wyciszenie. Jak chcesz to mogę cie zaprowadzić do szpitala, ale tam będziemy musieli się pożegnać bo ja nie przepadam za takim miejscami jak szpital. Wybór na leży do ciebie.
Powiedzaił nie co dusząc z zwycięskim uśmiechem. Był zadowolony że mógł walczyć, aby zrobić coś dobrego.

-Przede wszystkim dziękuję.
Powiedziała wciąż słaba choć siły powoli jej wracały,większość ran powoli się się goiła.
-Nie,nie ma potrzeby iść do szpitala.Wszystko zaraz się zagoi tylko muszę nabrać trochę siły.A z Tobą wszystko w porządku?Nie masz żadnych większych obrażeń?
Spojrzała na niego,a w jej głosie słychać było troskę.Co jak co,ale o z jej powodu byli w takim stanie.
-A wodospad jest doskonałym pomysłem.
Powiedziała pozwalając sobie na lekki uśmiech w kierunku chłopaka.

Również się lekko uśmiechnął do niej. Był cały ale zmącony.
- Nie ma za co. Uznaj to jako dar od boga. Jestem cały tylko zmęczony. Wierz mi to co ja robiłem był niesamowite i bardzo męczące. To chodźmy nie chciał bym teraz spotkać głodnego wilka lub kolegów tego porywacza. Dasz radę iść sama ?
Zapytał się i starł się złapać oddech.

-Dam radę.
Powiedziała z uśmiechem podnosząc się powoli.Plusem jej rasy była całkiem szybka regeneracja więc Amadea dość szybko odzyskiwała siły.Czego niemożna było powiedzieć o Kyojim.Dziewczyna stanęła na nogach,zachwiała się na chwilę lecz zaraz odzyskała równowagę.Wyciągnęła rękę w stronę chłopaka proponując mu pomoc w podniesieniu się.
-To prowadź.
Powiedziała kiedy oboje już stali.Po chwili ruszyła za towarzyszem w stronę wodospadu.

[zt]

Popatrzył się na nią jak wstawał. Gdy zobaczył że dziewczyna się zachwiała szybko spróbował wstać, ale był jeszcze słaby i szybko upadał. Kiedy zobaczył że dziewczyn chce mu pomóc uśmiechnął się i dał się podnieść.
- To idziemy
Powiedzaił i ruszył patrząc się kątem oka czy Amadea idzie.

[zt]