Salon

Obszerne pomieszczenie, po środku którego znajduje się kominek. Na ścianach wyłożonych czerwona tkaniną wiszą rozmaite instrumenty. W obrębie kominka stoi kilka drogich foteli.

---------

Wchodząc do salonu uderzyła mnie ilość instrumentów. Zasiadłem na fotelu, paląc powoli papierosa. Patrząc na płonące drewno w kominku dopaliłem papierosa. Wyciągnąłem następnego. Wziąłem niewielki kijaszek, zapaliłem go w płomieniach i odpaliłem papierosa. Kątem oka dostrzegłem Amy która zbliżała się do kominka.

- Amy, nie wiesz może gdzie jest "Hrabia" Thane? Musze z nim porozmawiać.

- Hej przystojniaku - przywitała Cię miękkim głosem, zbliżyła się do Ciebie chodem kota.

- Thane? - na chwilę przeniosła spojrzenie na sufit, po czym "wróciła" do rozmowy - Jest w jadalni, ale... - zbliżyła się jeszcze bardziej - ...po co Ci On, skoro ja tu jestem? - rzuciła Ci wyzywające spojrzenie, kucnęła przy kominku, włożyła dłoń w płomienie, bawiła się różnymi ułożeniami dłoni, które sprawiały że płomienie zmieniały kształt.

- Mam to rozumieć jako niemoralną propozycje? Uśmiechnąłem się lekko. Zaciągnąłem się papierosowym dymem.
- Musze z nim porozmawiać

- Niemoralną propozycję... Widziałeś kiedyś sukkuba, który złożył komukolwiek moralną? - przeniosła na Ciebie wzrok, zatrzepotała rzęsami

- Ojeeej... - zrobiła przejętą minę - Brzmi poważnie. To coś złego?

- Sam nie wiem, wiem że ten cholernik coś będzie wiedział o tym - Powiedziałem, po czym wrzuciłem papierosa do ognia. Wstałem, odpaliłem następnego, pogłaskałem Amy po głowie.
- Nawet taki ktoś jak ja czasem nie ma ochoty na igraszki i niemoralne propozycje, moja droga Powiedziałem wystawiając w jej stronę papierośnice. W między czasie zaciągnąłem się.
- Jakieś coś mnie ostatnio nawiedza. Kazało przyjść tutaj. Myślę, że jaśnie pan wielki hrabia któremu załatwiłem tą wille wyjaśni mi to. Zamilkłem zaciągając się - Swoją drogą chyba mogę rościć sobie z tego tytuły pretensje do mieszkania w tym wspaniałym lokum.

Zastygnąłem w bezruchu z papierosem w ustach.

Grzecznie odmówiła papierosa, po czym wyprostowała się. - Nawiedza? Nie sądzę, jeśli coś by Cię nawiedziało to bym o tym wiedziała. Potrafię wykryć każdą obecność w tym domu, a gdybyś był nawiedzony to wykrywałabym dodatkową osobę. - odpowiedziała rzeczowym tonem.

- Choć to raczej nic dziwnego, ani złego.. - zachichotała - Na imprezy organizowane przez och'jaśniepana wielkiego_cudownego_płonącego najcudowniejszego hrabiego Von Solusa z reguły zbierały się osobistości z całego multiwersum. - sparodiowała Twoje nazywanie Thane'a z słodkim uśmieszkiem.

- Nie musisz rościć sobie praw do czegoś co już należy do Ciebie. - wyciągnęła z kieszeni mały kluczyk, który Ci podała. - Twój pokój jest na poddaszu. Zaprowadzić Cię do niego?

Lekka niepewność. Sukubb chce mnie zaprowadzić do pokoju. Mam się bać? Po raz pierwszy w życiu bał się kobiety. A bynajmniej czegoś co przypominało płeć żeńską.

- Prowadź - powiedziałem opanowując lekki strach. Wrzuciłem papierosa do ognia.

[z/t]