Imię: Asael
Nazwisko: Va'Sethe
Wiek: Wygląda na jakieś 24/25, ile ma w rzeczywistości- sam pewności nie ma. Wie tylko, że ponad 200.
Rasa: Morcon
Pochodzenie: Wesoły, niczym nie skrępowany podróżnik
Profesja/ranga: Podpalacz- pora na nieco chaosu i zniszczenia!
Wygląd: Mężczyzna niezbyt wysoki, ale jeszcze nie kurdupel. Nie jest obdarzony imponującą muskulaturą, jednak w życiu mu to nie przeszkadza, gdyż za wojownika się nie uważa i mięśnie mu niepotrzebne. Włosy ma czarne, ścięte wręcz na łyso, na twarzy widnieje kilkudniowy zarost. Oczy mają barwę głębokiego, na swój sposób chłodnego brązu. Za szczególnie przystojnego się nie uważa, aczkolwiek nie jest szpetny- nieco surowe rysy twarzy mogą się podobać. Na całym ciele można znaleźć ślady po oparzeniach, jeszcze z czasów młodości. Ubiór Asaela zawsze jest utrzymany w ciemnych, stonowanych kolorach. Zawsze ma na sobie czarny, podniszczony płaszcz z kapturem, czasem towarzyszy mu stara maska z otworami tylko na oczy.
Broń: Główna- magia ognia, poboczna-
krótki miecz ukryty pod płaszczem. Miecz zwykły, bez jakichś magicznych ulepszeń, znaleziony pośród ruin spalonego przez Asaela opactwa. Ogółem półdemon nie lubi tej broni, preferuje efektowne spopielanie przeciwników.
Charakter: Wariat, piroman, egoista, niezbyt rozgadany, nieco oschły i nieprzyjazny- jednak gdzieś tam głęboko w środku, między wątrobą a żołądkiem, kryje się nawet pozytywna persona. Wrodził się raczej w matkę-demona.
Znaki szczególne: Stary, czarny płaszcz, po którym widać, że wiele przeżył i że ma jakąś tam wartość sentymentalną; podniszczona maska w podobnym wieku co płaszcz, pozbawiona wyrazu i jakichkolwiek zdobień czy otworów, z wyjątkiem tych na oczy. O ile płaszcz ma na sobie zawsze, o tyle maskę zakłada naprawdę rzadko.
Krótka historia: Historia Asaela zaczyna się w deszczową, cholernie ponurą noc, gdzieś hen daleko poza wyspą Avalon, na kontynencie. Nowo narodzone dziecko zostaje odebrane rodzicom w celu włączenia go w szeregi kapłanów Xenotha- miejscowego bożka ognia, którego kult był stosunkowo młody i dopiero raczkował.
Młody Va'Sethe, jak mu było na nazwisko, całe dzieciństwo spędził na nauce magii ognia, podporządkowany surowym tradycjom i klasztornej dyscyplinie, wychowywany na fanatycznego kapłana. Opactwo było dla niego więzieniem- przez pierwszych 30 lat swojego życia ani razu nie wyszedł poza jego mury. Cóż, ten fragment naszej opowieści ciekawy nie jest, więc pozwólmy go sobie pominąć.
W wieku wspomnianych nieco wcześniej 30 lat, Asael, wówczas już pełnoprawny, choć jeszcze niezbyt potężny mag ognia, postanowił uciec z zakonu, przy okazji niszcząc kult. W środku nocy podpalił opactwo, jednocześnie zabijając wielu niczego nie spodziewających się kapłanów. Jakoś z tego powodu nie męczy go sumienie- uważał swoich "braci" za taich samych, a nawet gorszych niż on morderców i psychopatów. Krótko mówiąc- swoim skromnym zdaniem, oddał światu przysługę.
Przez wiele lat podróżował po świecie bez większego celu, zatrzymując się to tu,to tam. Jednocześnie, cały czas doskonalił się w swojej dziedzinie magii.
W końcu trafił na statek zmierzający na wyspę Avalon. I tak dostał się tutaj. W tejże krainie mieszka stosunkowo niedługo- od 5 czy 6 lat.