Imię: Erytnul
Nazwisko: Liadon - zapomniane przez czas.
Wiek: 81 a nawet i więcej...
*Rasa: Nieumarli są to stworzenia, które niegdyś żyły, a po śmierci zostały ożywione za sprawą sił duchowych lub nadnaturalnych. Nieumarli są niepodatni na trucizny, uśpienie, paraliż, otumanienie, choroby, zabójcze efekty i magię nekromantyczną. Te istoty ignorują też efekty wpływające na umysł (uroki, przymusy, złudzenia). Niemniej jak każdy posiadają i minusy. Nieumarli są podatni na ogień i święty oręż który rani ich dotkliwiej od zwykłych śmiertelników.
Profesja/ranga: Łowca Głów/Najemnik
Wygląd: Niezbyt przyjemnym widokiem jest patrzenie na odrażającą pozieleniałą skórę Erytnula. Na dodatek nie posiada on nosa i skóry na szczęce. Przez co dokładnie widać całe uzębienie, a nawet nie tylko to. Mimo wszystko nadal posiada oczy w oczodołach które zostały magicznie zakonserwowane i nie uległy rozkładowi. Oprócz głowie która już bardziej przypomina samą czaszkę niż twarz człowieka jego ciało zachowało się niemal bez większych zmian. Jednak mimo wszystko chowa je w długich szarych szatach, których czas nie chciał oszczędzić, a twarz zawsze schowana jest pod kapturem i metalową maską przedstawiającą uśmiechniętego mężczyznę. Ponoć Erytnul posiada ich kilkanaście, które różnią się od siebie jedynie mimiką twarzy.
Broń: Krwawy Berserker jest ogromnym toporem dwuręcznym wykonanym przez diabły i najplugawsze istoty jakiekolwiek chodziły po świecie. Został stworzony na specjalne zamówienie przez Erytnula, który zapłacić miał za ową broń własną duszą. Jednakże warty był swej ceny stając się niemal, że artefaktem dzierżonym przez nieumarłego. Największą zdolnością Krwawego Berserkera jest to iż żywi się on krwią ranionych i odnawia siły właściciela. Krwawy Berserker jest też inteligentną bronią która posiada własną wolę i potrafi on porozumiewać się telepatycznie zarówno z właścicielem i osobami stojącymi w promieniu 10 metrów.
Charakter: Erytnul jest egoistyczny i nie interesującym się niczym osobnikiem. Dla którego liczy się jedynie władza i zadowoleni zleceniodawcy dla których wiecznie pracuje gdy nie zajmuje się studiowaniem magii i odnajdywaniem prastarych ksiąg, które potrafią być niszczycielską bronią w rękach Licza. Zanim oddał kawałek swej duszy diabłu możliwe, że tkwiło w nim pewne dobro. Jednak po zdarzeniu z paktem stracił swe wszystkie cechy charakteru, które mogły świadczyć o tym, że jeszcze jest człowiekiem. Nie ingeruje w życie innych gdy nie musi, ani nie interesuje się zbytnio zmianą władzy w Avalonie. Do puki mu nie zawadza jest nawet za tym aby na tronie Avalonu zasiadła jakaś osoba o silnym charakterze...
Znaki szczególne: Metalowe maski zasłaniające jego twarz nieumarłego oraz ogromny pozłacany topór na plecach, który jest jego wizytówką. A oprócz tego pozieleniała skóra?
Krótka historia: Niektóre wierzenia powiadają, że niebem rządzi Bóg, a piekłem Szatan inni wierzą w kilku bogów jednak nawet tam ktoś odpowiada za niebo, a inni za piekło. Historia Erytnula zaczyna się tak naprawdę dopiero po tym jak podpisuje pakt z diabłem, jednak cóż to by była za historia opowiedziana od środka? Każda powinna posiadać swój początek i koniec, tak więc przenieśmy się wstecz o jakieś dziewięćdziesiąt lat do pewnej magnackiej rodziny, a dokładniej do pewnego bytu konkretnej osoby. Erytnula przezywanego Erykiem. Było to jeszcze dziesięcioletnie dziecko które jak nikt uwielbiało czarodziejskie sztuczki z znikaniem i pojawianiem się z wielkim wybuchem i kłębom dymu. Dlatego gdy Eryk skończył dziesięć lat ojciec wynajął pewnego czarodzieja, który miał wprowadzić jego synka w świat magii. Nie będzie to nowością jeżeli powiem, że Eryk był pojętym uczniem... No ale cóż tak było i tym razem. Widocznie w Avalonie jest albo dużo pojętych uczniów, albo doskonali nauczyciele. Jednak nie o tym jest ta historia...
Młodzieniec został wysłany do akademii w której uczył się nowych dziedzin magii i poznawał coraz to nowsze odrębne drogi, którymi mógł podążać. No cóż Erytnul wybrał tą najbardziej nieodpowiednią dla niedoświadczonego jeszcze młodzieńca. Czarna magia zawsze była najtrudniejszą dziedziną i najbardziej niebezpieczną dla niedoświadczonych. Na szczęście w Akademii nie posiadano za dużo informacji na ten temat więc młodzieniec był zmuszony zejść z tego szlaku. Jednakże w odróżnieniu od swoich rówieśników potrafił przywołać szkielety, a nawet i ducha zmarłych wojowników, którzy musieli mu służyć swą pomocą aż nie zostaną zniszczeni. Młody Erytnul już był znany w akademii jednakże czy była to dobra sława. Wszyscy niechętnie spoglądali na młodzieńca, któremu widocznie samotność jak najbardziej odpowiadała. Niestety o jego ścieżce którą podążył dowiedział się jego ojciec, który był BARDZO niezadowolony. Kazał magom zamknięcia nauczania owej dziedziny w szkole, a jako wpływowemu człowiekowi nikt nie raczył odmówić. Wtedy Eryk nie mając co robić znów wszedł na tą dobrą ścieżkę, jednakże widać było, że chłopakowi czegoś brakuje i nie podchodził do nauki z tą samą sympatią co wcześniej. W tajemnicy przed ojcem młodzieńca magowie dawali mu jedną książkę o czarnej magii na każdy rok spędzony w Akademii Magii. Jednakże mieli też pewien warunek. Musiał zdawać coroczny egzamin z każdej z dziedzin magii i to niemal na najwyższym poziomie. W ten sposób zmusili już jedenastolatka do nauki wszystkich dziedzin. Jednakże trudna praca opłacała się Erykowi jako, że nauczyciele dotrzymywali słowa i raz do roku dostawał jedną księgę na temat czarnej magii. Tak kolejne lata mijały na nauce i na poznawaniu zakazanej dziedziny w szkole. Gdy student akademii zapoznał się z wszystkimi księgami Czarnej Magii rozpoczął swoje tajemne badania. Wtedy był okres znikania wielu zwierząt, a nawet zdarzyło się, że ludzi. Nauczyciele od razu zaczęli badać te zniknięcia i dostali się do laboratorium Erytnula. To co tam zastali spowodowało niemal, że zamknięcie akademii. Na szczęście nie zastali tam stwórcy tych wszystkich hybryd i nie mieli dowodów, że to Eryk jest tego twórcą. Jednak wszyscy dobrze wiedzieli kto odpowiada za te okrucieństwa. Magowie powołali specjalną grupę studentów, która miała pilnować Erytnula. No cóż ktoś to bardzo cenił sobie prywatność nie był zadowolony z tego powodu. Dlatego też nie będzie to nic dziwnego jak po dwóch dniach magowie odnaleźli swych studentów martwych i co dziwniejsze z poderżniętymi gardłami. Rada magów natychmiast wywaliła z Akademii Erytnula i kazała zająć się ojcu swoim synem. Ojciec zrobił wszystko aby tylko te zbrodnie nie wyszły na światło dzienne. Chciał także wybić z głowy syna magię i wysłał Eryka do kolejnej szkoły. Która słynęła z swego bardzo surowego rygoru i kar. Szkoła Walki przyjęła kolejnego ucznia i od pierwszego dnia zaczęły swe nauczanie. Dla Erytnula było to nowością więc z zapałem podchodził do walki zwłaszcza, że uwielbiał walczyć i to dostrzegli mistrzowie. Każdy nowy rekrut miał wybrać sobie jednego z mistrzów i pod jego okiem uczyć się walczyć. Eryk wybrał sobie wojownika który specjalizował się w wielkich oburęcznych broniach i od tamtego momentu był jego nauczycielem. Walka oburęcznym orężem była niezwykle trudna i potrzebna była ogromna siła do samego podniesienia broni, a na dodatek było trzeba nim machać i śmiertelnie ranić przeciwnika co na samym początku dla nowego rekruta było wielkim wyzwaniem. Dlatego mistrz bardzo często zabierał ich na kilku dniowe wyprawy gdzie przeprowadzał swe szkolenia. Raz w miesiącu do Szkoły Walki przyjeżdżali rodzice chcąc zobaczyć postępy swoich pociech. I to był często problem mistrzów gdyż rekruci wyglądali na ledwo żywych co oczywiście rodzicom się nie podobało jednak namawianie uczniów aby powrócili do domów było daremne gdyż oni nie chcieli ich słuchać i zapewniali, że jest im tutaj dobrze. Do końca nie było wiadomo czy mówili to szczerze, czy byli zastraszani przez swych mentorów. Jednakże jeszcze nikt nie odszedł z tej szkoły samowolnie lub nie o kulach. Ojciec Erytnula również chciał zabrać stamtąd swego syna lecz ten cały czas mówił, że jeszcze pewien czas musi tutaj zostać. Ojciec nic z tego nie rozumiał, ale pozostawił Eryka w rękach nauczycieli.
Po dniu odpoczynku ponownie mogli wrócić do treningów. Już jako szesnastoletni nastolatek został wybrany do stoczenia pojedynku z konkurencyjną szkołą walki. Wtedy to zaskoczył swym wyszkoleniem starszego przeciwnika, który mimo iż rozbroił Erytnula nie zdołał go pokonać. Eryk dotkliwie pobił przeciwnika i jedynie co uratowało tamtego od śmierci to, to iż sędzia odciągnął od walczących na pięści dzieciaków. Od tamtej pory nazywano go Berserkerem ze względu na jego szaleńczy i brutalny styl walki. Gdy osiągnął wiek dwudziestu lat opuścił Szkołę Walki już nie jako młodzieniec, a prawdziwy mężczyzna. Szkoła podarowała mu na koniec broń w której specjalizował się Erytnul. Topór, którym w przyszłości nie jedną głowę odrąbie. Wracając do domu planował już dla siebie dalsze cele w życiu. Nie miał ochoty zostawać kimś w pokroju ojca. To było dla niego za nudne zajęcie i wiedział, że czeka go lepsza przyszłość. Dlatego zaraz po tym jak dotarł do domu czekała go trudna rozmowa z ojcem...
Kilku godzinne kłótnie jedynie popsuły relacje z ojcem, a rozzłoszczony Erytnul i tak odszedł z domu.
Jednak nie zapomniał o swej wiedzy zdobytej w Akademii i postanowił ją jeszcze bardziej rozszerzyć gdyż uważał, że tamci głupcy i tak niczego nowego i potrzebnego by go nie nauczyli i potrzebował dobrego źródła wiedzy, a słysząc o największej bibliotece która znajduje się w Sanvante wyruszył czym prędzej do zamku. Jego największym problemem był brak pieniędzy więc musiał sam polować w lasach, a bez łuku było to małym problemem... no chyba, że ma się czary dzięki którym nawet najlepszy łowca nie wzgardził by nie skorzystać z pomocy Erytnula. W ten sposób udało mu się jakoś dotrzeć do Sanvante i co najważniejsze do jej źródła wiedzy. Tam spędził chyba cztery lata studiując prawie wszystkie księgi na temat zakazanej magii i wtedy przeczytał coś bardzo ciekawego. W kilku książkach były opowieści o legendarnej księdze demonów, która ponoć zawierała wszystkie informacje na temat podziemnego świata demonów. Erytnul znalazł kolejną ścieżkę, którą pragnął kroczyć. Ścieżkę poszukiwacza przygód. Stosując się do podpowiedzi w księgach zaczął szukać Księgę Demonów. Lata mijały na zdobywaniu informacji przekazywanych w legendach czy prastarych pismach. Wtedy to mógł się wykazać zarówno magicznie jak i walcząc swym toporem którym rozpłatał niemal każdego kto stanął mu na drodze chcąc zatrzymać go przed zdobyciem potrzebnych informacji. I wtedy coś się przytrafiło co na zawsze miało odmienić jego życie. Wszystkie informacje kierowały go tylko w jedno miejsce Pradawne Miasto, a dokładniej podziemia skrywające nie jedną zagadkę. Rozczytując malowidła naścienne dowiedział się dużo o żyjących tutaj ludziach i o czczonych przez nich bogach, a także co mogło spowodować upadek trzeciego Królestwa. Potwora wojna zniszczyła wszystko. Niestety także księgi z czarami pradawnych rodów taki jak vi Britannia nie przetrwały. Cóż szkoda jednakże nie po to przybył mag bitewny w to miejsce. Udało się odkryć i zejść do podziemi i opracować plany budowli. Dokładnie nie jestem w stanie powiedzieć ile zajęło mu to czasu, bo po kilku dniach stracił rachubę czasu i przestał go liczyć. Najważniejsze było odnaleźć Księgę Demonów. I po pokonaniu istnych labiryntów i strzegących prawdy demonów udało się dojść do ostatniej krypty. Pomieszczenie było ogromne, a w nim znajdowały się opisane wszystkie demony. Również napisano jak przywoływać najważniejsze z demonów, a nawet ich pana. Władce piekła. Erytnul zaczął planować wielkie przywołanie gromadząc do tego potrzebne środki które opisano w Księdze Demonów. Mający już trzydzieści dwa lata mężczyzna rozpoczął przywołanie. Huk i grzmoty towarzyszące temu były przerażające i nigdy tego nie zapomnę...
W pentagramie namalowanym na ziemi najpierw zaczął pojawiać się dym, a zaraz po tym cały zaczął się palić i buchać piekielnym ogniem, aż w końcu zaczęła się pojawiać wielka postura Władcy Piekieł.
- Aaaggr kto ośmielił się przerywać i zakłócił mój odpoczynek?! -Krzyknął Diabeł i wydał siebie potworny ryk spoglądając na człowieka przed sobą.
- To ja cię przywołałem. Mam dla ciebie propozycję!- Odpowiedział mu Erytnul spoglądając na wielkiego diabła.
- Hahahaha! Powiadasz propozycję? A kim ty jesteś abym był zainteresowany twą propozycją?!- Powiedział ironicznym tonem cały czas śmiejąc się i zacierając ręce.
- Ja jestem Erytnul. Ten który jako jedyny odnalazł Księgę Demonów i wiem, że MUSISZ mnie wysłuchać jako, że cię przywołałem!- Odparł Erytnul uśmiechając się półgębkiem.
- Ja nic nie muszę! Zrozumiałeś to głupi człowieczku!- Diabeł zaczął się wydzierać tak głośno, że cała komnata zaczęła drżeć, a nawet niektóre kolumny podtrzymujące sufit zaczęły pękać.
- Ale mów czego chcesz jeżeli już mnie tutaj przywołałeś.- Dodał po chwili patrząc na człowieka.
- Jak już mówiłem chcę ci złożyć propozycję. A jako, że wiem co cię tak na prawdę jedynie interesuje to chcę to zaoferować.- Rzekł mag spoglądając na kolumny i ponownie na demona.
- Tak?! A cóż to takiego?- Zapytał się Diabeł uśmiechając cwanie.
- Mą duszę i pewnej osoby.- Odparł Erytnul spoglądając w oczy Diabła.
- Twą duszę powiadasz? Bardzo interesujące zwłaszcza po tym co przeszedłeś chcesz mi ją oddać? No i takie małe pytanie... Czyja ma być ta druga dusza?- Odparł Diabeł szukając jeszcze jednej osoby, ale nikogo nie dostrzegł więc ponownie wbił swe spojrzenie w człowieka. Coraz bardziej wydawał mu się być interesujący.
- Tak ja chcę oddać Ci mą duszę za pewien przedmiot- Powiedział mężczyzna wyciągając rękę przed siebie. Na ziemi zaczął pojawiać się kształt jakiegoś okręgu, a na nim jakieś ciało, które zaczęło się wiercić i wraz z minionymi sekundami pojawiło się skrępowane ciało ojca Erytnula.
- A za jego duszę musisz mi coś obiecać.- Dodał Erytnul spoglądając z góry na ojca.
Diabeł zaczął się śmiać jak oszalały zacierając ręce i szykując Piekielne Pismo.
- A więc mów czego żądasz ode mnie Erytnulu.- Rzekł Diabeł czekając na słowa już potępionego.
- Za mą duszę masz mi zrobić pewien przedmiot. Dokładniej wielki topór zrobiony przez najlepszych kowali w twoim świecie i chcę by potrafił porozumiewać się ze mną za pomocą telepatii i możesz dorzucić coś od siebie.- Powiedział mężczyzna spoglądając na ojca, a Diabeł zaczął coś wpisywać na Piekielne Pismo, które miało zabrać duszę obydwóm osobom.
- A za duszę mojego ojca chcę wiecznej gwarancji nietykalności przez WSZYSTKIE demony. Nie mają one prawa mnie ruszyć i to nigdy!- Powiedział Erytnul uśmiechając się do ojca. Cóż nie wiadomo co takiego powiedział mu ojciec w ich pożegnalnym spotkaniu, ale widocznie Erytnul przywłaszczył sobie dusze ojca.
- Niech Ci będzie człowieczku. Żaden z nas nie będzie miał prawa się do ciebie zbliżyć. Jednakże na taką broń będziesz musiał poczekać trzy miesiące gdyż chwilę zajmie jej stworzenie. No i jeszcze mały drobiazg... Podpis musisz złożyć.- Diabeł wystawił przed Erytnulem Pakt i czekał aż ten podpisze. Mag wyciągnął jedynie dłoń do góry i łapiąc za pióro podpisał pakt.
- Niech i będzie. Po topór przyjdę za trzy miesiące.- Powiedział człowiek i podał podpisany pakt Diabłu, który jedynie się uśmiechając oddalił się w miejsce w którym się pojawił i na koniec dodał.
- To już tylko formalność. Wasze dusze po śmierci należą do MNIE!- Po tych słowach zniknął w płomieniach i gęstwinie dymu.
Po wszystkim mężczyzna nachylił się nad leżącym ojcem i kładąc rękę na jego piersi wypowiedział słowa
-Inquam moriar!- Krzyknął Erytnul a jego dłoń otoczona została fioletowoczarną energią i gdy mężczyzna uderzył ojca ten jęknął z bólu łapiąc się za serce, a raczej za okolice serca. Fioletowa energia rozeszła się po ciele starca, który już po chwili leżał sztywny i cały blady.
Erytnul podniósł się znad ciała i wychodząc z komnaty szepnął gdzieś za siebie.
- On już należy do ciebie.- Po czym zniknął w ciemnych korytarzach podziemnej krypty.
Gdy mężczyzna wyszedł na powierzchnię zaczął czytać resztę Księgi Demonów. Czytał ją jakoś dwa tygodnie po czym zaniósł ją do podziemnej krypty gdzie chciał zamknąć ją raz na zawsze. Wybudował za pomocą czarów jeszcze jeden bardzo długi korytarz na którego końcu był stojak w postaci demona który stoi z wyprostowanymi łapami. Na nich ułożył księgę i zaczął bawić się w przywoływanie demonów, którzy mieli stać się strażnikami Księgi. Rozkazał im atakować każdego kto jakimś cudem dotrze do krypty. Następnie korzystając z magii run wyrył na ścianach bariery ochronne, które miały zabezpieczyć księgę przed jakimikolwiek magicznymi wyszukiwaniami. Cofając się przez korytarz zaczął go zawalać nie zostawiając drogi prowadzącej do Księgi Demonów. Widocznie bardzo mu zależało na tym aby nikt już więcej jej nie znalazł. I tak po kolejnych tygodniach znów zjawił się w komnacie gdzie przywołał po raz pierwszy Pana Piekieł. Gdy tylko minęły trzy miesiące Pan znów się pojawił i patrząc na Erytnula wręczył Mu Krwawego Berserkera od którego zaraz po tym jak go chwycił zaczął wytwarzać plugawą energię. Diabeł się uśmiechnął i ponownie zniknął w wybuchu ognia.
- A więc to Ty jesteś Erytnul? Miło mi cię poznać.- Powiedział głos znikąd, a w tym samym momencie topór zalśnił czerwonym błyskiem. Mężczyzna spojrzał na broń i uśmiechnął się szeroko.
- Mi również miło Krwawy Berserkerze- Odparł w myślach do broni, która zaśmiała się cicho.
Teraz mógł się wynosić z tego miejsca raz na zawsze. Nie miał ochoty tu już nigdy wracać. No przynajmniej do tych podziemi...
Jednakże nie była to ostatnia podróż Erytnula. Teraz myślał nad tym, że musi się śpieszyć i żyć pełnią życia gdyż Diabeł tylko czeka na jego duszę. Zaczął myśleć w jaki sposób tylko pozostać przy życiu. A jako, że jego znajomość legend była dosyć spora miał dwa wyjścia na stanie się nieśmiertelnym. Musiał zabić albo jakiegoś smoka, albo stać się na tyle potężnym nekromantą aby samego siebie uczynić nieumarłym i uzyskać nieśmiertelność. Jakoś bardziej odpowiadała mu ta druga wersja przez co znów zaczął poszukiwania nauczycieli i tak trafił na pewien trop o potężnym Nekromancie który ponoć pochodził z Krainy Darian. Lecz teraz był kolejny problem jak znaleźć najbardziej tajemnicze podziemne miasto? W ten sam sposób co poprzednim razem. Tak trafił do Ashilut gdzie dotarły do niego słuchy o rzeźni robotników i o tym jak pewnego razu wszyscy ożyli lecz pod postacią nieumarłych. To skierowało kroki Erytnula pod pewien dom. Ponoć jakiegoś półboga, który wspomniał coś o Czarnym Panie zwanym Ralavanderem. Teraz musiał odnaleźć jedynie tego Drowa i zostać jego uczniem. To okazało się nie aż takim problemem dla maga, który wyszukał go za pomocą magicznej kuli, która kazała mu iść na pustkowie. Podróż tam nie zajęła mu dużo czasu gorzej było odnaleźć podziemne przejście i co się okazało było chronione potężną magią jak i potworami cienia. I tutaj miał pole do popisu Krwawy Berserker i doświadczenie właściciela, który rozcinał wszystko na dwie części, a topór dostawał szału walki. Tak jak kiedyś jeszcze młody Erytnul wpadał w szał walki tak i topór kazał mężczyźnie walczyć i walczyć. Niemal całe podziemne królestwo było zalane przez krew Drowów jednak wtedy był ktoś kto potrafił powstrzymać Erytnula i Krwawego Berserkera. Największy czarnoksiężnik którego to mężczyzna szukał. Powiedział mu, że chce być wiernym uczniem Ralavandera i nic go nie powstrzyma przed tym aby nim został. Król Drowów widząc czegoż uczynił jeden człowiek wziął go na swojego ucznia i udostępnił mu Wielką Bibliotekę gdzie było na temat czarnej magii. Ralavander na dodatek nauczał go jak posiąść nieśmiertelność jednakże aby z żywego człowieka zrobić nieumarłego, a dokładniej licza potrzebny jest kamień w którym można umieścić duszę człowieka i kilkunastu magów specjalizujących się w zakazanej magii jednakże to nie było problemem dla Króla gdyż obiecał załatwić tą sprawę. Również dla Ralavandera było to ogromnym wyzwaniem i bardzo chciał z kogoś uczynić licza. Erytnul musiał jedynie znaleźć "pojemnik" w którym może zamknąć swą duszę. Mimo wszystko to był jedynie kryształ, których jest pełno na świecie. Dla tego to nie było problemem. Jednakże zdobył czarny diament który został wbudowany w srebrny pierścień.
Wygląda to mniej więcej tak: http://www.restyle.pl/data/gfx/pictures/medium/6/0/206_1.jpg Zaraz po tym gdy Erytnul dał pierścień Drowom Ci rozpoczęli rytuał przemiany. Na samym początku musieli wyciągnąć z mężczyzny jego duszę i zamknąć w pierścieniu co nie było większym problemem dla tak dużej ilości magów. Teraz pozostała druga część eksperymentu. Magowie musieli teraz wskrzesić martwego Erytnula z jak najmniejszymi szkodami utraty zarówno mocy jak i jego sił fizycznych i duchowych. Wskrzeszanie trwało trzy dni i magowie musieli się zmieniać co chwilę aby móc chwilę odpocząć. Po czterech dniach walki z jakąś magią która nie chciała dopuścić do wskrzeszenia jednakże po zmobilizowaniu wszystkich sił czarnoksiężników udało się wskrzesić martwego. Jednakże ciało zaczęło już gnić i to szybciej niż zwykle w ciągu czterech dni wyglądało jak po dwutygodniowym rozkładzie. Erytnul od razu zabrał pierścień i nałożył go na palec, a następnie zajęli się konserwowaniem ciała. W ten sposób stając się nieumarłym Erytnul oszukał Diabła zatrzymując zarówno duszę jak i ciało, a na dodatek otrzymał nieśmiertelność zostając drugim najpotężniejszym Czarnoksiężnikiem. I jedynym osobnikiem któremu udała się przemiana w Licza. Zaraz po tym Erytnul odszedł od swego nauczyciela by rozpocząć nowy rozdział swego życia. Jednakże jest to dopiero początek historii Erytnula...
* Licz to potrafiący rzucać czary osobnicy, którzy użyli magicznej mocy, by przedłużyć sobie życie i stali się nieumarłymi. Ponoć większość liczów spiskuje i intryguje. Niektórzy powiadają, że są to istoty obłąkane. Pewne jest, że wszyscy liczowie pragną coraz więcej i więcej potęgi, cały czas poszukują dawno zapomnianej wiedzy oraz najplugawszych tajemnic. Nie muszą się obawiać śmierci, więc opracowują plany, które przyniosą korzyści dopiero za wiele lat, dziesiątki, a nawet stuleci. W znacznej części wypadków liczowie mają postać szkieletowatych ludzi o wysuszonych ciałach, ciasno przylegających do kości. Oczy tych nieumarłych szybko ulegają rozkładowi, więc w pustych oczodołach jarzą się kule karmazynowego światła. Nawet najsłabszy licz był za życia potężną osobistością dlatego też większość z tych nieumarłych nosi wyszukane stroje. Wojownicy najczęściej noszą zbroje. Niemniej stroje liczów nie opierają się najlepiej upływowi czasu, co widać aż nazbyt dobrze.
Licz jest podklasą Nieumarłych do których należy lecz posiada moce magiczne przez które to stał się nieumarłym. Wszystkie zdolności jakie posiadał za życia także zostają, a na dodatek otrzymuje te od nieumarłego.
KONIEC