Powierzchnia

Schował miecz i spojrzał się na dziewczynę.
- Nawet to że podałaś moje prawdziwe imię jest, dla mnie ryzykiem że zostanę odnaleziony prze tych którzy chcą moje śmierci. Z reszta jak to mówią imię wiele mówi o człowieku.
Powiedzaił zasmucony głosem i usiał obok znajomej.
- Nie miał by nic przeciwko temu jak byś powiedział nie prawdziwe imię.
Po tych słowach zamilkł

Zaśmiała się.
- A skąd ona ma wiedzieć, czy podałam jej twoje prawdziwe imię? - spojrzała na niego. - Zabawny jesteś, Kyoji.
Przerzuciła wzrok na dziewczynę.
- Chyba będziemy tu siedzieli całą noc, hm?

-Myślę, że tak.- uśmiechnęła się.
-A w drodze wyjaśnienia,Kyoji, nie jestem hmm...twoim wrogiem.Wierz lub nie.Ja tylko z grzeczności chciałam poznać twoje imię skoro razem tu jesteśmy. I wcale nie zamierzam mieszać się w twoje sprawy - powiedziała do chłopka lekko wkurzona.Miała dość tego, ze robił z igły widły i traktował ją jakby go zaraz miała zabić za to tylko jak ma na imię.
-Co jutro planujesz Loara? Może wybierzesz się ze mną? - zaproponowała Maya.

Nie ufam jej. Mam przynajmniej dziwne uczucie. Tak jak by ona nie była człowiekiem
Powiedzaił dziewczynie na ucho. Patrzył się kątem oka na Maye
- Wybacz mi jestem po prostu taki ostrożny z natury. Przepraszam że tak cię potraktowałem.
Ukłoni się na przeprosiny.

Wydała z siebie tylko chrząknięcie, by nie wybuchnąć śmiechem. Bawiło ją to wszystko.
- Kyoji, jak często spotykasz tutaj ludzi, że ją osądzasz? Ja... ja ich w ogóle nie spotykam, tak dla ścisłości A nawet jeśli, to są dość mocnymi magami, wiec luz.
Spojrzała na Mayę. Uśmiechnęła się.
- Hm, dzięki, z chęcią
Ziewnęła szeroko.

Maya patrzyła się chwilę jeszcze na chłopaka ale gdy ją przeprosił złość powoli minęła.
-Powiedzmy, że tym razem wybaczam.Ale zapamiętaj sobie: nie życzę sobie takiego traktowania.Jeśli nie chcesz czegoś mówić po prostu powiedz, ze nie możesz i tyle.Nie będę natrętna. Tak samo jeśli chcesz o coś spytać to spytaj a nie zakładaj z góry- powiedziała do niego po czym odwróciła się w stronę dziewczyny.
-Świetnie.Wyruszymy z samego rana, choć szczerze to średnio mam pojecie w która stronę dokładnie iść - zaśmiała się. - I jak myślisz, zabierzemy go ze sobą jeśli zechce? - spytała śmiejąc się.

- Hm, może nam robić za sługę - zachichotała.
Przeciągnęła się ziewając. Zasłoniła usta ręką.
- Hm, wybaczcie, ale śpiąca jestem - oddaliła się nieco od ognia i w najmniej spodziewanej chwili zamieniała się w tygrysa. - Dobranoc.
Ułożyła się wygodnie i zasnęła.

(coby nie zwlekać z tym pójściem na plażę )

-Masz racje - powiedziała Maya.-Też powinnam się jeszcze coś przespać.
Położyła się i chwile wpatrywała w płomień.Zasnęła.

- Dobranoc
Powiedzaił i wstał. Spojrzał się to na tygrysa to na dziewczynę.
Nie mogę tu zostać. Musze stąd znikać
Pomyślał i ruszył w stronę miasta


[zt]

Dziewczyny pozasypiały, a Kyoji w tym czasie odszedł.

-------------------
Był już ranek. Słońce leniwie wstawało, oświetlając twarze dziewczyn i wszystko, co napotkało na swojej drodze. Loara poruszyła się, a następnie podniosła ospale. Przetarła oczy.
- Już raaanek... - jęknęła.

Znowu tu wrócił. Szedł teraz wolno podpierając się o miecz. Miał nadziej że znajdzie tu swoje znajome. Kiedy zauważył spiece dziewczyny ucieszył się i ruszył w ich kierunki. Kyoji wyglądał teraz jak po jakieś walce. Obandażowane udo, opatrzone dłoń i ciężki zmęczony oddech.
- Pomocy. Loara, Maya pomóżcie on tu zaraz przyjdzie. Pomocy
Krzyczał, ale nie był przestraszony tylko jak by chciał je ostrzec.

Maya jeszcze spała, więc postanowiła zachować ciszę. Ależ oczywiście, ona chciała zachować cisze, a tu ktoś znienacka zaczął krzyczeć. Odwróciła się gwałtownie w stronę, z której pochodził donośny krzyk.
- Kyoji, przymknij swoją piękną buzię - odparła, podbiegając do niego. - Kto przyjdzie? I dlaczego potrzebujesz... pomocy? - zapytała.
Zerknęła na jego udo, które było zabandażowane. Doszukała się również opatrunku na dłoni.
- Co się stało?

Szedł wolny trzymajać w jednej dłoni miecz a drugą zrobił daszek.
- A wiec tu przyszedłeś
Powiedział cicho gdyż zauważył śpiąca dziewczynę. Nagle zauważył równierz drugą dziewczynę przy Kyojim
- Dzień dobry. Pewnie wasz Kyoji obudził. Przepraszam za niego on już tak zawsze miał. Ale gdzie moje maniery jestem Maksymilian Kuroki, ale mów mi Max.
Mówiąc to ukłoni się.
- Młody daj tym panienką spokój bo cię ukarze.
Mówić to ostatnie zdanie zamienił miecz w kuszę i wymierzył w brata.

- On
Wskazał palcem zanim brat się odezwał.
- Proszę Loara nie pozwól mu mnie zabrać . Jestem jeszcze taki młody i ładny
Dalej krzyczał. Gdy zobaczył kusze zamilkł i głośno przełknął ślinę

Zerknęła ostro ma brata Kyoji'ego. Maksymilian? Ktoś musiał ukarać swoje dziecko takim imieniem. Nie podobało jej się. Ale jeśli chodziło o wygląd, to już co innego.
- Kyoji - zaczęła oschle. - Uspokój się, albo przywitasz się z otrzeźwiającym liściem Loary.
Oparła dłoń na biodrze, stając przodem do Max'a. Uśmiechnęła się zaczepnie kątem ust.
- Dobra, Max - rzekła nieco kpiąco. - Zmywaj się stąd.

- Kyoji ucisz się bo zaraz tu ściągnie całe miasto. Panienko możesz dać mu w buzie, aby się uciszył
Powiedział miłym głosem. Kiedy usłyszał je głos spojrzał się na nią z powagą.
- Pójdę ale z nim, a poza tym kultura wymaga byś się przedstawiła.
Powiedzaił nieco miłym głosem. Zmienił na powrót kusze w miecz.

- Już będę cicho tylko nie pozwól, aby mój brat mnie zabrał.
Zauważył że Loara zajem się bratem więc postanowił że wykorzysta moment i ucieknie. Wstał i szybko zaczął biec tak jak by nie był w ogóle ranny. Schował miecz a gdy był już dość daleko opał się o jedną z zniszczonych wierz.
- Max radził by ci jej posłuchać jak chcesz żyć.
Powiedzaił zadowolony

- Kultura? Mam być kulturalna wobec kogoś, kto bezkarnie zakłóca mój spokój? Hm...
Wyciągnęła zza pleców halabardę. Ostrze zaświeciło od rażącego słońca. W jej ostrzu, zupełnie jak w lusterku, ujrzała uciekającego Kyoji'ego.
"Tchórz... myśli, że chcę go obronić, pomóc mu? Hm!"
- Z przyjemnością się z tobą zabawię - zaśmiała się, zwracając się do Max'a. - Zatańczymy?
Okręciła halabardę w dłoniach.

- Panienko ja osób pół ci pięknej nie bije, wiec proszę nie zmuszaj mnie, aby to się zmieniło.
Powiedzaił przyjaźnie do dziewczyny.
- Kyoji czy ty zawsze musisz sprawić mi kłopoty. Powiedz swoje dziewczynę, aby się uspokoiła bo nie chce jej zrobić krzywdy.
Powiedzaił i spojrzał się na brata.

- Ja ci robię kłopoty to ty sam je sobie robisz.
Powiedzaił i usiał. Zaciekawiło go to co powiedział Loara.
- Mojej dziewczynie ?
Spojrzał się na Loara i wybuch śmiechem. Zaczął się teraz tarzać ze śmiechu.
- Ała. To nie jest moja dziewczyn idioto. A poza tym teraz to już masz przechlapane
Mówił to dalej się śmiejąc

Oblizała wargi ze smakiem.
- Dżentelmen się znalazł - mówiąc to uniosła halabardę ostrzem ku przodowi. - Żałuj, że nie jesteś zimnym draniem!
Po tych słowach ruszyła do przodu, odpychając się bardzo mocno nogami od ziemi. Wydała z siebie dziki okrzyk, wybijając się w górę i atakując halabardą Max'a, zadając mu cięcie przez ramię.

- I bądź tu dżentelmenem
Mówiąc to przyglądał się dziewczynie. Gdy ta go chciał zranić zablokował się mieczem.
- Proszę nie zmusza mnie abym cię zabił. Dziewczynko
Powiedzaił to ostatnie zadnie uśmiechając się łobuzersko.

- Loara daj mu po palić. Mała.
Zaczął kibicować dziewczynie. Zdziwił go zachowanie brata. Zwykle nie przepuszczał walk.
Co on kombinuje
Zastanawiał się za ciekawiony

Zablokował jej halabardę swoim mieczem. Spodziewała się tego, bo to było proste cięcie. A kiedy nazwał ją dziewczynką, uśmiechnęła się jeszcze szerzej. Jeszcze nie skończyła; dopiero zaczynała.
Właśnie gdy tylko halabarda skrzyżowała się z jego mieczem, przekręciła się w powietrzu i zadała mu mocnego kopniaka w bok, tak że aż powinno go to odrzucić. Wylądowała miękko na ziemi, od razu wstając i prostując się.
- Będziesz się tylko bronił?
Słysząc słowa Kyoji'ego, zaśmiała się tylko.

Blokował cie zawzięcie. Nagle jego obronę przerwał kopniak którego nie zdoła zablokować. Jej kop spowodował ze Max trochej sobie poleciał.
- Dobra koniec z tą uprzejmością.
Powiedział rozgniewany. Zamienił teraz katanę w nóż i przerzucił go tak aby ostrz był skierowanie w kierunki ziemi. Przyłożył dłoń do twarzy i nałożył maskę. Od razu znikł. Tak szybko jak znikł pojawił się w locie z dziewczynę. Skierował tera ostrze wprost na jej plecy.

Przyglądał się walce walce w ciszy. Nagle zauważył ze jego brat przestał żartować
- Do diabła on ją zaraz zabije. Musze muszę przeszkodzić
Mówić to przywołał maskę i znikł. Po chwili pojawił się przed bratem. Szybko wyjął jeden z mieczy i zablokował nim je go atak.
- Wybacz Loara że wam przetrwałem, ale nie zdołała być tego zablokować i by cię zabił.
Mówił z powagą bo sam wiedział jak szybko on jest a co dopiero z mocami demona.
- Max wybacz ale nie pozwolę ci tego zrobić
Jego głos jak zwykle był gruby.

Spojrzała szybko przez ramię myśląc, że Max ją przebije. W tym momencie też zobaczyła maskę na jego twarzy.
"Vizard" - pomyślała przez sekundę.
Gdy Max miał ją już przebić, Kyoji zabrał mu miecz. Wykorzystała tę szansę i kopnęła Vizarda w brzuch wykopem z tyłu.
- Nie szkodzi, ale nie wtrącaj się, gdy nic mi nie zagraża - uśmiechnęła się lekko, okręcając halabardę w dłoniach.
Gdy Max był otumaniony przebiła go halabardą i szybko ją wyszarpnęła z jego ciała, by cierpiał bardziej i szybciej krwawił (może się obronić rzecz jasna)

- Mały nie wtrącaj się bo sam jesteś sprawcą tej walki. Jak byś tu nie przyszedł to by jej nie było.
Powiedzaił kiedy był zablokowany. Nagle dostał kolejnego kopniak. Nagle gdy leżał, dziewczyn go przebiła, ale szybko znikł i znowu pojawił się za nią, wykonując ten sam atak na dziewczynę. Tym razem był szybszy i na bak był pewien ze teraz mu się uda

Kyoji spodziewał się ze Loara wykorzysta moment na atak więc szybko znikł i pojawił się jakiś metr od nich. Chciał powiedzieć aby przestali lecz nim zdarzył był już po wszystkim.
- Przestańcie starczy tego już. Loara, Maksymilian nie chce mnie zabić. On postanowił mnie oszczędzić i jest po moje stronie. Max będę już grzeczny tylko daj już sobie spokojniej. Jesteś już w taki sanie ze ledwo przeżyjecie to.
Krzyknął nie przejmują cie czy obudzi Maye. Powiedział to za powaga i prośbą w głosie. Liczył ze przynajmniej jedno się podda.

Szybki był. Uchroniła się od śmiertelnego ataku kucając, ale drasnął skórę na jej karku. Złapała się miejsca zranienia i syknęła głośno.
- Więc po co było to całe wcześniejsze przedstawienie? - warknęła do Kyoji'ego. - Ale zabawić się było warto.
Zakręciła halabardą w dłoni i schowała ją za plecy. Założyła ręce na kark, żeby zatamować krwawienie.

(Idę robić obiad. Potem wejdę na forum)

- Bo on lubi być w centrum wydarzę i chciał zarobić mi dowcip. Zadowolony mały ?
Powiedzaił próbują wstać. Niestety rana był tak poważna że teraz krewił ale ze był w formie vizarda obrazie nie był poważne. Zmienił nóż w miecz i zdjął maskę.
- Czy może mnie ktoś opatrzyć ?
Zapytał się patrząc się na Kyojiego.
- Jak tylko się wyliże dostaniesz za ten dowcip.
Rzekł do brata.
- No warto był się zabawić bo fajnie był trochę się rozruszać. Dobrze walczysz panienko. Byłaś godnym przeciwnikiem i przyznaje ci ze wygrałaś uczciwie.
Powiedzaił z uśmiechem do Loary

Zrobił głupia minę i gdy usłyszał ze brat potrzebuj pomocy, zdjął maskę i ruszył go potrzeć.
- Przepraszam. To był głupi dowcip ale ci się należał za moje udo. Jesteśmy kwita.
Gdy skończył podszedł do Loara i ukłonił się
- Przepraszam że cię okłamałem. Liczę że to że pobiłaś mojego brata ci wystarczy w ramach przeprosin.
Po tych słowach wrócił do brata i położył go na ziemi aby miał wygodniej. Siał obok nie go.

Rozerwała kawałek sukienki i zawiązała go sobie na szyi. Służyło to jako opatrunek, ale przy tym wyglądało jak apaszka.
- Dzięki - odparła na słowa Maxa. - Uczciwie? Byłoby uczciwie, gdy Kyoji się nie wtrącił... ==
"Pobicie jego brata ma mi wystarczyć? Akurat!"
Jednak uśmiechnęła się, stając naprzeciwko Kyoji'ego.
- Jasne, że mi wystarczyło - miły uśmiech został zastąpiony ironicznym. - A raczej wystarczyłoby, gdyś mi się nie wtrącał!
Zrobiła salto w tył, krzyżując kostki na szyi Kyoji'ego w trakcie lotu, gdy jeszcze stał. Rzuciła nim o najbliższe drzewo, lądując lekko na ziemi.
- O, teraz mi starczy - otrzepała ręce i uśmiechnęła się.
Wróciła do wygasłego już ogniska i usiadła obok Mayi.

- Musze zapamiętać żeby cię nie denerwować
Powiedzaił do dziewczyny. Nie próbował wstawać bo wiedział że rana się tak szybko nie zgoi.
- Chyba stracił przytomność. Niech sobie pości bo ja wstanie czeka go mój gniew.
Powiedzaił patrząc na nie przytomnego brat.
- Nie przedstawił się jeszcze mi. Jak nie chcesz to cię nie zmuszam

Zerknęła tylko na Kyoji'ego. Czyżby przesadziła?
Chwila konsternacji.
Nie! Należało mu się.
Siedząc na trawie, oparła się z tyłu rękami o podłoże. Skrzyżowała kostki, machając nimi na boki.
- Loara - odpowiedziała bez żadnej emocji w głosie.

Nie spodziewał się tego ataku po dziewczynie. Gdy uderzył o drzew stracił przytomność i zasnął. Leżał teraz pod drzem w cieniu.

Spojrzał się na dziewczynę.
- Bardzo ładne imię. Miło mi cię poznać i przepraszam za brata. Pewnie jak mnie nie był bardzo ci przesadzał i się popisywał. On już taki od zawsze był. Nie ufny i wieczne dziecko.
Powiedzaił miłym głosem.
- Pewnie już wiem kim jestem wiec chyba nie muszę ci tego mówić ?
Zapytał się i spojrzał się na śpiącą dziewczynę

- Może troszeczkę - wzruszyła ramionami. - Nie, jest raczej taki, że obraca wszystko przeciwko tobie. Osądzam go o śledzenie, a on się stawia i mówi, że to ja go śledzę. Irytujący. Ale również zabawny.
Uśmiechnęła się lekko. Już po wszystkim, więc nie musiała się niczym przejmować.
- Przedstaw się. Przynajmniej będziemy się oficjalnie znać.
Spojrzała na niego przez ramię.
- Twoja rana jest dość poważna.

- Młody nigdy nie potrafił się zachować przy dziewczynie. Żebyś wiedział jak on kiedyś próbował poderwać dziewczynę w krainę bogów. Gdym się zanim nie wstawił to by już dawno go stamtąd wyrzucili.
Powiedział rozbawiony.
- Jestem Maksymilian Kuroki. Vizard i brat Kojiego.
Powiedzaił przyjaznym głosem.
- Wiesz nawet cię polubiłem. Nie każda dziewczyn był wstanie mnie pokonać. A broń masz wspaniałą. Dobrze wyważona
Rzekł i spojrzał się na Loarę
- Niestety, ale się z tego wyjdę. Z gorszych walk wychodziłem żywy.

Zaśmiała się.
- Gadasz tak, jakbyś był mistrzem w podrywaniu dziewczyn - zauważyła. - Może przestałbyś oczerniać swojego brata i powiedziałbyś coś o sobie?
Zaprawdę zabawne. Cała ta sytuacja była śmieszna. Przybiega Kyoji cały roztrzęsiony, żeby go ratować. Potem ucieka i chowa się jak tchórz. Przecież był bogiem śmierci! Następnie Loara stoczyła krótką walkę z jego bratem, którego udało jej się zranić dość poważnie, a sama też nie wychodzi z tego cało. A tu się okazuje, że to wszystko z błahego powodu! Chodziło o to, że Max chciał zabrać i przypilnować brata. Zaśmiała się w duch z tego wszystkiego.
- E tam, pokonać. Gdyby Kyoji się nie wtrącił, pewnie dostałabym uszczerbku na zdrowiu i nie mogłabym kontynuować walki z taką samą skutecznością Ale dzięki za to, że jakieś moje umiejętności dostrzegłeś.
Właściwie to była zła za to, że pokazała w jakim stylu walczy. Pewnie o to Kyoji'emu chodziło =.=''

- Masz racje. Sam nie jestem lepszy. Jestem starszy od Kyojigo o rok przez co jak nasi rodzice odeszli ja się nim zajmowałem i uczyłem walczyć. Miecz którym walczę to jedyna pamiątka po naszym ojcu. Tak prawdę prawowity właścicielem jest Kyoji, ale oddał go jak talizman na szczęście. Od tamtego dnia byliśmy że sobą żyć aż do dnia kiedy on został uznany z zdrajce. Teraz postanowił to wszystko naprawić opiekując się nim. Jak chcesz coś więcej wiedzie to pytaj
Powiedział z spokojem w głosie. Lubił wspominać

- Oddał ci miecz, który dostał od ojca? - zapytała z niedowierzaniem. - Musiał cię naprawdę kochać jak brata
Spojrzała znacząco na Mayę. Max mówi o jego zdradzie, ale chyba nie wiedział, że Kyoji chciał utrzymać w tajemnicy tym, kim jest.
- Ale zaraz, zaraz - szepnęła. - Ty też jesteś tym całym zdrajcą, mam rację? Dlaczego go za to winisz, skoro ty też nim jesteś...?
Jakoś nie lubiła wtrącać się do czyichś spraw i wypytywać, ale tylko zabijała czas, przez który czekała aż Maya się obudzi. A potem pójdą na plażę!

- Ja go nie uznawał za zdrajce, lecz pan rządzący krainą śmierci uznał go za zdrajce i wydał mi rozkaz zdybać mocy demona i zabicia Kyojigo. Sam z początku nie rozumiał czemu ma zdradzić, ale pan powiedział mi ze ma to zrobić żeby móc dorównać mocy Kyojiego i łatwiej zabić. Mi się wydaje ze powód jest inny.
Powiedzaił zamyślonym głosem i dotknął zabandażowanego oka.

Nagle ze snu obudziły Maye jakieś hałasy.Nie chciało jej się jednak jeszcze wstawać wiec chwile jeszcze leżała zakładając, że to Kyoji znów coś wymyślił ale zaraz Loara go uciszy.Jednak gdy hałasy trwały i trwały Maya poirytowała się trochę.Otworzyła oczy i przeciągając się zobaczyła Loare rozmawiająca z kimś.
-Czy tu się nie można wyspać?Loara mogłabyś uciszyć Kyo... - przerwała bo zorientowała się, że to jest zupełnie ktoś inny.Podniosła się i usiadła patrząc to na Loare to na chłopaka.
-Dzień dobry.Twój kolejny znajomy co cie śledzi? - spytała Maya puszczając oko do dziewczyny po czym wyciągnęła z torby jabłka i rzuciła jedno koleżance a drugie nieznajomemu.
-Smacznego - rzuciła po czym ugryzła spory kawałek soczystego, słodkiego jabłuszka.

- Niby jaki? - zapytała niemalże od razu.
Podniosła wzrok na Mayę, która się nareszcie obudziła! Uśmiechnęła się szeroko, łapiąc jabłko.
- Nie, ten jest dżentelmenem i nie bije kobiet - odparła, chichocąc. - Dzięki za jabłko Znowu.
Wgryzła się w owoc.

- Dzień dobry jestem Maksymilian Kuroki, ale możesz mi mówić Max. Jestem starszym bratem Kyojiego.
Ukłonił się jej i złapał jabłko. Od razu zaczął je jeść.
- Pan krainy śmierci chciał pozbyć się wszelkich osób powiązanych z zadając i przy okazji chciał abyśmy się na wzajem zabili. To jest tylko moje przypuszczenie Loara
Powiedzaił miłym głosem

-Witaj.Ja jestem Maya.Mam nadzieję, że jesteś przeciwieństwem Kyojego bo dwóch takich bym raczej nie zniosła - zaczęła się śmiać.
-Nie chce wam przerywać rozmowy ale może ktoś mi wyjaśni co tu się działo? Ktoś tu walczył czy co?

Skinęła tylko głową, nie mając już nic do powiedzenia Max'owi. Chwile potem zaśmiała się z Mayą. Trzeba było jej jakieś wyjaśnienia złożyć.
- Kyoji dostał udaru słonecznego i zemdlał - zachichotała. Przecież jej nie powie, że go pobiła! - Jak tylko się ocknie, pójdziemy na plażę, hm? Bo głupio byłoby go tu zostawić.
Przeniosła wzrok na Max'a.
- A ty? Pójdziesz z nami? Czy może raczej boisz się wody?

- Ja jestem ty spokojniejszy i lepiej wychowany.
Powiedział miłym głosem
- Ja? nie dzięki muszę się zając młody żeby nie narozrabiał więcej.
- Maya jeśli mój brat zrobi ci jakąś krzywdę lub cię czymś obraził to ja w jego imieniu cię przepraszam.
Ukłonił jej się na przeprosiny

-Nie kłaniaj się tak.Czuję się wtedy głupio, gdy ktoś jest...takim dżentelmenem.Nie przywykłam do takich rzeczy.Jestem zwykłą dziewczyną, no powiedzmy,więc wystarczy, że będziesz zachowywał się jak zawsze.A co do twojego brata to powiedzmy, że waśniłam sobie z nim wszystko i jest OK -odpowiedziała. - A on właściwie będzie z nami szedł? Myślałam, że wczoraj dał do zrozumienia, że raczej pójdzie w swoją stronę - spojrzała na Kijoy'ego leżącego niedaleko pod jakimś drzewem. "Zemdlał z udaru? Dziwne...No ale może nie będę wnikać" pomyślała po czym dodała.
-No ale to poczekamy aż się ocknie i się okaże.Ale jeśli zdecyduje się iść z nami - tu spojrzała na Maxa - to chcąc go pilnować również będziesz skazany na nasze towarzystwo - uśmiechnęła się szeroko po czym ponownie ugryzła jabłko.