Jedna z licznych plaż

Wchodzę na plaże i rozglądam się, zauważam was. Podchodzę i nasłuchuje o czym jest rozmowa.

Poczekałem do końca utworu, po czym zacząłem popis wokalno-instrumentalny. Zagrał Pieśń Barda.

Kobieta przewróciła oczami. Faceci.. Teraz się będą popisywać kto jest lepszy..
Westchnęła lekko i odchylając głowę do tyłu popatrzyła do góry nogami na kolejną osobę przybyłą w to miejsce. I znów facet. Bądź co bądź z tej pozycji miał idealny widok na jej dekolt, ale jakoś mu to nie przeszkadzało. Palcami wystukiwała w piasku rytm granych aktualnie piosenek.

Słucham z zaciekawieniem.
-Fajne, twoje własne?

Z szczerym uśmiechem doczekał do końca utworu Phiro. Wstał, strzelił palcami, po czym rozpoczął grać coś dużo szybszego.

Nie okazał tego, ale ledwo się powstrzymał przed puszczeniem całej plaży i obecnych z dymem.

Patrzę co jest na plaży, a przy okazji słucham utworu, bardzo mi się spodobał i wiem że takiego nigdy bym nie zagrał. W sumie to nawet nie wiedziałem jak trzymać gitarę. Usiadłem na piasku i słuchałem co inni będą grać.

Palce najpierw spokojnie przesuwały się po gryfie, po chwili już zaczynały tańczyć, postanowił lekko uśpić towarzystwo. Melodię bardziej skierował na kobietę i nowo przybyłego. Taniec tym bardziej się komplikował od natłoku arpeggio i vibrato które bieżąco dodawał. Melodia potem trochę zwolniła. Stopniowo zmniejszając metrum, by dojść do zera, przy którym przybyli zasną...

Dziewczyna zmrużyła oczy i spojrzała na Elfa. Coś jej się zaczęło nie podobać, choć jeszcze nie wiedziała co, a wyczulone zmysły reagowały szybciej od niej. Usiadła, przesunęła dłonią po włosach wytrzepując z nich piasek. Starała się jak najbardziej rozbudzić, choć coś usilnie namawiało ją do odprężenia się. Nauczyła się jednak nie poddawać takim odczuciom.
- Przestań. - warknęła nagle do Elfa, jakby pojmując co się dzieje.

Spojrzałem sennie na Zoję, nie wiedząc o co chodzi.
-Co się stało?
Próbowałem wysilić umysł ale ta muzyka mi nie pozwoliła.
Osunąłem się na ziemie i po woli zasnąłem.

- No gratuluje, prawie Ci się z Nią udało... Jak Cie zwą bardzie z pogiętą gitarą?

Odłożył Blaze na piasek, po czym przeciągnął się.

- Wybaczcie, czekam na kogoś. Do zobaczenia innym razem - Zabrał ze sobą Blaze, po czym odszedł spory kawałek. Usiadł na piasku i czekał, nie do końca pewny czy Maya się zjawi. W międzyczasie brzdąka sobie na gitarze.

[ wychodze z kolejki piszcie beze mnie ]

- Peri'an Phiro, ale możesz mi mówić Peri.- Powiedziałem spokojnie do gitarzysty. - Możesz mnie znaleźć wszędzie i nigdzie. Podszedłem do śpiącego, lekko uderzyłem go w policzek. - Wstawaj ludziu! następnie skinąłem w stronę kobiety. - Żegnam panią. Po czym odszedł w swoją stronę.

[z/t]

Dziewczyna odprowadziła go spojrzeniem miodowych oczu bez słowa. Nie obejrzała się na człowieka, który tu pozostał. Usiadła, podkuliła kolana i zaczęła wpatrywac sie w morze.

Jeszcze nie do końca rozbudzony zauważam że prawie nikt już nie został.
Siadam na piasku otrzepując się. Z trudem wstałem i usiadłem obok dziewczyny.

Zoja odsunęła się kawałek. Zdecydowanie nie lubiła takiej bliskości osób jej obcych. Bardzo nie lubiła. Wprawne oko w tym momencie mogło zauważyć nieznaczny ruch ręką, która powędrowała w stronę sztyletu przewieszonego na pasku.

-Spokojnie, nic ci nie zrobię, jak bym chciał to bym zestrzelił cię z łuku.
Odchodzę trochę bojąc się dziewczyny.

Dziewczyna prychnęła jedynie w odpowiedzi. Człowiek. Jak bardzo po nich.. nas to widać. Od razu. Są tak aroganccy, że aż ciężko z nimi wytrzymać. Mali, słabi, a mają o sobie tak wielkie mniemanie.
- Spokojnie, jak bym chciała, to później mój duch męczył by cię przez wieczność. - odpowiedziała podobną formułką.

-Mhm...
Czemu ona jest taka wredna?-pomyślałem.
Odszedłem kawałek rozmyślając.

Dziewczyna chwilę później wstała, otrzepała suknię z piasku i odeszła bez pożegnania.

Pozostałem na plaży sam.
-Poczekam aż ktoś przyjdzie-powiedziałem do siebie
Usiadłem i czekałem.

Tak wiec i tym razem skierowałam się w jedno miejsce. Chyba stało sie moim ulubionym. Była to plaża nad morzem. Ściągnęłam buty i szłam po pisaku na boso. Kilka metrów od brzegu pozostawiłam buty i zaczęłam moczyć stopy. Po drodze widziałam kilka osób, jednka nie zwróciłam na nich szczegółnej uwagi.

Gdy Sethy przeszła obok wszystkich możliwych (obecnych) osób i wreszcie dotarła w okolice gdzie grał, spojrzał na Nią, na chwilkę przestał grać.

* Fight Fire with Fire! * Jak pomyślał tak zrobił, grając solówkę z tegóż utworu podpalił ziemię dookoła Sethy.

Po kilku sekundach dźwięk ustał, pozwolił więc płomieniom zgasnąć, po czym odezwał się przyjacielskim tonem - Cześć.

Podszedłem do Gitarzysty.
-Cześć- Powiedziałem do Sethy.
Obejrzałem ogień.
-Fajne efekty


PS. Wynosze się z kolejki, do jutra!

-Ej co to ma być?
Zapytałam dośc głośno i spojrzałam na chłopaka, który widocznie spowodował dany ogień. Ogień otaczał mnie z każdej strony co mnie zaskoczyło bo stałam w wodzie. Co prawda niedaleko byłam od brzegu, ale było jednak nienaturalne zjawisko. Stałam w miejscu spokojnie czekając aż ogień ustąpi, gdy tak się stało podeszłam do chłopaka.
-Witam. Dlaczego Pan to zrobił?
Zapytałam bez ogródek. Stałam nad nim czekając na odpowiedź.

- Ogień, ogień, ogień... Maszerowałaś brzegiem olewając wszystkich wkoło, zadecydowałem że nie dam Ci zaprzepaścić ostatniej szansy pogadania z kimś na tej plaży.

Uderzyłem w najniższą strunę by wywołać płonącą aureolę wokół głowy Sethy.

- Jestem Thane, a Ty?

-Och ależ dziękuję panu za takie wspaniałe towarzystwo i że pan o mnie pomyślał.
Powiedziałam z ironią w głosie. Co on sobie myślał, że może mnie zaczepiać w tak nieprofesjonalny sposób. A jakby mi się coś stało? No cóż jak widać, jestem cała. Kiedy spostrzegłam aureolke nad głową powiedziałam do niego:
-Może jeszcze różki do tego?
Po tym przysiadłam się do niego, siadają na przeciw niego i jego gitarki. Spojrzałam na instrument. Nie raz widziałam go, ale jedynie na obrazkach.
-Fajna gitarka, Thane. Ja jestem Sethy.
Przestawiłam sie miłym głosem.

Uśmiechnął się, wreszcie mógł przestać się krępować, no do pewnego stopnia. Nie miał zamiaru skrzywdzić Sethy. - Różki? Mówisz masz, może skrzydełka do tego? - uderzył w drugą strunę, poza aureolką pojawiły się płonące rogi, a po uderzeniu w trzecią również skrzydła.

- Ale nie mów do mnie per pan Sethy... Dzięki.

Spojrzałam do tyłu na swoje skrzydełka i cicho się zaśmiałam na ten widok.
-Ta nieźle.
Skomentowałam swoje ozdoby na głowie i na plecach. Spojrzałam na chłopaka i na jego gitarkę, zastanwiając sie jak ona działa skoro wydobywając dźwięk sprawia takie rzeczy.
-Nie ma sprawy. Jednak zawsze zwracam się do nieznajomych na per pna lub pani, a przynajmniej sie staram
Powiedziałam spokojnie po czym od razu zapytałam patrząc na struny gitary i jego palce na gryfie.
-Jak Ty to robisz?
Oczywiście miałam na myśli tworzenie ognia. Czy to jakiś nowy rodzaj magii?

- Dobrze że mamy to już za sobą. Nie lubie takiego rodzaju "kulturalności".

Położył dłoń na strunach, wyciszając je. Płomienie zniknęły. - Jak to robię? To dość proste, przecież widzisz.. lewą ręką chwytasz struny na gryfie, a prawą uderzasz o struny.

- A tak poważnie, to nie mogę Ci zdradzić, musiałbym Cię zabić. - dodał z trudem tłumiąc śmiech

-No nic jak uważasz
Powiedziałam słysząc jego zdanie o kulturalności. W końcu każdy miał własne zdanie.
-No to chyba lepiej bym nie wiedziała.
Nie chciałam zginąc, jeszcze mi się nie spieszyło. Przeżyłam przecież dopiero 4 lata na tym świecie. To za mało dla mnie.
-A czy ta gitara może też wydawać zwykłe dźwięki? Znaczy się bez żadnych ataków?
Zapytałam zainteresowana jego oryginalną bronią. Chociaz nie dokońca, bo ostatnio spotkałam się też lutnią. Dziwne, najpierw lutnia teraz to.

- No, to dość oczywiste... Nie moge przecież na każdym kroku podpalać przechodniów, nie?

Zauważył że Sethy wzięła ostatnie słowa poważnie uściślił - Ej, ale to żart był. Nie bierz tak wszystkiego do siebie, świat nie musi być tak poważny. - Uśmiechnął się przyjacielsko

- Poza tym płomienie nie są atakiem, to bardziej coś jak sztuka...

-No nie wiem. Jak na razie wciąz cos palisz.
Zaśmiałam się cicho. Kiedy wspomniał on o powadze zadałam sobie w głowie pytanie: "Czy na prawde wyglądam i zachowuje sie poważnie?" Siedziałam cały czas przed nim z delikatnym usmiechem na ustach i z ciekawością w oczach a jemu wydaje się że zachowuje sie poważnie. No co prawda jego słowa były troszkę zue, ale nie sadziłam by zrobił mi coś na poważnie. A poza tym umiem sie bronić, i myślę że lód zdał by się na ochronę przed jego ogniem.
-Sztuka?? No coż rzeczywiście trochę tworzysz
Rzekłam wspominajac arueolkę, rogi czy skrzydełka. (chyba ich już nie ma co nie)

- No to czas na miłą odmianę. - Zagrałem spokojną spokojną melodię bez powoływania płomieni, Blaze wydała dźwięki jak w gitarze akustycznej.

- To to była zwykła zabawa... Tak przy okazji, mogę wiedzieć kim jesteś? Nie wydaje mi sie żebym spotkał kogoś z Twojego rodzaju..

Wsłuchałam sie w melodię która zagrał wpatrujac sie jak dłonie i palce "chodzą" po gryfie uderzając i szarpiąc struny. Na czas melodii zamknęłam oczy wsłuchując się bardziej w piosenkę. Bardzo mi się spodobała.
-Nie, chyba że sam wyjawisz mi kim jesteś.
Odpowiedziałam spokojnie i spojrzałam na niego. Tym razem nie chciałam tak łatwo dać się poznać, gdyż sądziłam że jego trudniej będzie poznac niż Kuro.

( masz 300 postów, nie pisz już więcej )

- Jestem demonem, gwałcicielem dziewic, heretykiem, zaprzeczeniem świętości, złem tego świata... No, przynajmniej pierwsze się zgadza. - Uśmiechnął się bezstresowo, po czym mocno uderzył we wszystkie struny wywołując ogromne płomienne pióropusze mające źródło w kluczu gitary, które po chwili zniknęły, razem z dźwiękiem.

- Skąd ta nieufność? - zapytał odnosząc się do tego że nie chciała się pierwsza "odkryć".

-Och....
Wydałam z siebie dziwny dźwięk zadowolenia czy czegoś podobnego słysząc jego własne tytuły, które zapewne wymyślił przed chiwlką.
-Ja jestem Heliv`em, inaczej zwanym Kosiarzem.
Tak jak powiedziałam, jak on powie to ja też. A więc wyjawiłam kim jestem choć wątpiłam czy to mu wiele mówi.
-A ta mała nieufnośc po ostatnim małym zdarzeniu, choć nie wiem czy można to nazwać nieufnością. Po prostru jestem chyba ostrożna.
A wlaśnie, czy on powiedział "gwałcicielem dziewic". Nagle moje gałki oczne powsiększyły się patrząc na chłopaka.
-Ojej, skoro Ty gwałciciel dziwic to moze ja zmykam
Po tych słowach zaśmiałam się cicho, wiedziałam że żartuje, choć kto wie czego spodziwać się po demonie. MOje oczy powrociły do normalności.

- Taa, napewno jesteś pod wrażeniem... ale nie zmykaj, gwałt Ci nie grozi. - zaczął głośno śmiać się z komizmu sytuacji. Od zawsze miał gdzieś stereotypy demonów.

- W takim razie proszę, opowiedz mi o swoim gatunku. - gdy skończył się śmiać, poprosił spokojnym tonem.

Delikatnymi ruchami dłoni brzdąkał intro do nothing else matters. Nie chciał przeszkodzić tym rozmowie.

Wchodze do kolejki.
-Cześć wam
Nie chciałem przeszkadzać więc usiadłem koło nich na piasku.

-Chyba raczej pod strachem
Co prawda nie było takie sformułowania jak "pod strachem" jednak tylko to pasowało do odpowiedzi według mnie. Jakos nie mogłam znaleźc w głowie innej formy.
-I dobrze nie ucieknę.
Uśmiechnęłam się, a kiedy poprosił bym opowiedziała nieco o swojej rasie westchnęłam. Jakos nie byłam skora do tego ale cóż, nic mi nie szkodzi co nieco powiedzieć o tym.
-Witaj.
Pzrywitałam się i częłam wyjaśniać czym jest moja rasa.
-Najważniejszym znacznikiem jest to że każdy Heliv ma dwie formy, ludzką oraz duchową. Obecnie jestem oczywiście w fomie ludzkiej, która różni sie od zwykłego człowieka niską ciepłotą ciała. Druga forma znana raczej jako pół-duch pozwala nam na podróżowanie po świecie rownoległym do tego, znanego dla nas jako spektralny. Jest on zamieszkiwany głownie przez zmarłych. Raczej nie zdarzają sie osoby które mogłby by nas dostrzeć w fomie pół-ducha. Pozyskujemy też energię z roślin i głownie żyjemy około 20 lat. Ach i nazywamy się Kosiarze bo uzywamy kos.
Dodałam na końcu przypominajac sobie drobną ciekawostke.
-No i chyba to wszytsko.

Nagle się ocknęła, Jak widać chyba przysnęła. Wokół siebie słyszała różne dźwięki i głosy... Rozejrzała się dookoła. "Wow... Dużo ludzi." Pomyślała i westchnęła. Wstała, otrzepała się z piasku ale tylko po to, żeby znowu na nim usiąść. Tym razem bliżej wody. Usiadła w siadzie skrzyżnym na mokrym piach i znowu podziwiła falującą wodę morza. Rękę wystawiła do przodu, aby morskie fale mogły od czasu do czasu jej dotknąć. Zamknęła oczy... Nie zwracała uwagi na osoby znajdujące się w jej otoczeniu. Bo po co ? Kiedyś była odosobniona, to dla niej nie była nowość. A do tego nie lubiła się wtrącać i przeszkadzać.

- Czyli żyjecie króciutko... No cóż, bycie demonem ma ten plus że nie muszę nikomu niczego tłumaczyć. Ktoś ciekawy mojego pochodzenia pyta mnie "Hej, jakiej rasy jesteś?" a ja na to "Jestem demonem." i wtedy On natychmiast " Ahaaa... rozumiem, to ide wyłączyć to żelazko co to go zapomniałem wyłączyć." i ucieka. Wygodne i przyjemne.

- Cześć.

Zastanowił się czy już nie za długo czeka. Nadal brzdąkał coś, choć już bez ładu ani składu. Spróbował sobie przypomnieć jak wyglądał tutejszy ustrój polityczny. Choć wolał myśleć o swojej drodze jako o przypadkowej wędrówce to wiedział że odegra rolę w nadchodzących wydarzeniach, jak zawsze. * Cóż, odłóżmy na dalszy plan myślenie o sobie jako o mobilnej klęsce żywiołowej. *

-To dziwne ja nie zwiałam, jak powiedziałeś że jesteś Demonem
Czy byłam odważna, nie po prostu jakoś na to miałam ochote by poznac ta osobe. Choć właściwie to on zaczął. No nie ważne. Tak juz bywa.
-Ja zas musze opowiadac ale chyba az tak bardzo mi to nie przeszkadza.

Lekko znudzona już tym miejscem wstała i znowu otrzepała się z piasku. Ostatni raz dotknęła zimnej, przyjemnej wody i odwróciła się w stronę miasta. Wolnym, ale zgrabnym krokiem zaczęła opuszczać to miejsce i zniknęła...

z.t

Wstałem słuchając rozmowy.
-Moim zdaniem demony wcale nie są takie straszne.
Otrzepałem się z piasku i podszedłem bliżej innych.

Po niedługiej wędrowce Maya dotarła na jakaś inną plażę.Nie było to już żadnych skał.Tylko morze i piasek.Szyła powoli przed siebie brzegiem morza i rozglądała się wypatrując kogokolwiek.Gdzieś w oddali ujrzała parę ludzi. Przystanęła i wytężyła wzrok. "Czyżby to był..?" zastanowiła się po czym na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.Skierowała się w tamta stronę.Po paru chwilach dotarła do nich.A jednak się nie myliła.To był Thane.I jeszcze jakaś dziewczyna ale Maya nie zwróciła na nią większej uwagi w tej chwili. Stanęła nad demonem i spojrzała z góry na niego.Ręce oparła na biodrach. Widząc go nie wiedzieć czemu wkurzyła się, że zostawił ją tam tak bezczelnie zanim cokolwiek powiedziała. Nie znosiła czegoś takiego.
-Cześć! Moze mi powiesz czemu nawet nie zaczekałeś na moja odpowiedź? Poszłabym z Tobą - powiedziała lekko wkurzona. - No ale jeśli nie życzysz sobie mojego towarzystwa to jedno słowo a znikam skąd przyszłam - dodała przerywając im rozmowę.Wiedziała, że to nie grzeczne więc odwróciła się do dziewczyny.
-Przepraszam, ze się tak wtrącam - po czym znów spojrzała wyczekująco na Thane.

Chciał się przywitać, ale gdy zobaczył minę Mayi odrazu przed oczami stanęły obrazy sukkubów z identycznie wyglądającymi minami. Zwykle w towarzystwie innych plugawych ochroniarzy. Tego typu spotkania nie kończyły się zwykle miło, ale cóż Thane postanowił sprawdzić jak zachowa się Maya. Pozwolił więc wygłosić Jej swoją kwestię, poczekał aż skończy. Dał Jej jeszcze kilka sekund żeby ochłonęła i była zdolna usłyszeć jego słowa.

- Nie chcę być niemiły, ale tak czy inaczej: poszłaś za mną. - wzruszył ramionami - Popatrz na to z mojego punktu widzenia, podałem Ci kilka informacji na tacy, oraz dałem możliwość taktownego powiedzenia "nie". Jeśli cokolwiek by Ci się nie spodobało to zamiast niezręcznej i niemiłej sytuacji mogłabyś zwyczajnie nie przyjść. Miałem w swoim życiu wystarczająco dużo mniej lub bardziej ciężkich sytuacji i wniosek z tego jest jeden: staram się doprowadzić swoje relacje z płcią przeciwną do stanu jak najprostszego, uniknąć tym samym niedopowiedzeń i tym podobnych. Przepraszam, jeśli Cię tym uraziłem. Mam nadzieję że rozumiesz moje intencje. - wyartykułował swoje myśli jasno i bez zbędnych emocji, wysilił się nawet na miły i pogodny ton.

- Jeśli jednak chcesz wyładować swoją złość, lub wzięłaś tą jawną zniewagę do siebie, to proszę, możesz roztrzaskać moją gitarę. - ściągnął pasek gitary z ramion i wyciągnął ją w stronę Mayi

-Cześc i pa
Powiedziałam nagle wstając ledwo co nie przewracając sie na piasku.
-Wybaczcie ale muszę iśc.
Nagle przypomniałam sobie o czymś a nie chciałam tez w niczym przeszkadzać gdyż widziałam że zapowiadało sie na ich dłuższą rozmowe. Dlatego szybko skierowałam się w inna stronę wychodząc z plaży.

[zt]

Wstałem i poszedłem w stronę Ashilutu.
-Też już idę

Maya spojrzała najpierw na gitarę a potem na demona po czym usiadła na piasku obok.
-Nie dzięki.Nie zamierzam nic niszczyć.A nawet jeśli bym chała to chyba nie byłabym w stanie - uśmiechnęła się krzywo.
-I wybacz.Nie wiem co we mnie wstąpiło.Zazwyczaj nie wkurzam się i nie zachowuje się tak.Nie wiem co mi się stało.Ale już mi przeszło po twoich wyjaśnieniach.W sumie patrząc z twojego punktu widzenia to może i bym zrobiła podobnie - przerwała na chwile.Zaczęła bawic się piaskiem przesypując go z dłoni do dłoni itp.
-No ale jak sam powiedziałeś:poszłam za Tobą - uśmiechnęła się. - Wiesz nie przeszkadza mi, że jesteś demonem.Chyba. Nigdy nie poznałam nikogo takiego.Wiem , że pewnie każdy normalny człowiek powinien uciekać z krzykiem ale jak widać chyba nie jestem normalna.Nie zamierzam oceniać kogoś tylko ze względu na jego rasę.Zaryzykuję:może mnie nie zabijesz - zaśmiała się i spojrzała kątem oka na Thane.Chwile później rozejrzała się dookoła.Nawet nie zauważyła, że dziewczyna która to była wcześniej odeszła.
-Chyba odstraszyłam ci znajomą.Nie chciałam.

* No prosze, jednak z sukkubami bywało ciężej... trzeba było wypatroszyć przydupasów, potem jeszcze poradzić sobie z samą delikwentką. Hehehe *

Założył pasek gitary spowrotem na ramiona. - Czemu uważasz że nie byłabyś w stanie nic zniszczyć?

- Dobra, grunt że wszystko jest wyjaśnione... - wzruszył ramionami, rozluźnił się, był gotów na zupełnie inny obrót spraw. - Jak widać upiekło mi się, a Tobie raczej nic nie grozi z mojej strony... Miło że mnie nie skreśliłaś z powodu mojego pochodzenia.

Na dłuższą chwilkę umilkł, kilkakrotnie bezładnie uderzył w struny, wreszcie zapytał - Hmm, tak właściwie to nie mam pojęcia jakiej rasy Ty jesteś... W sumie, do szczęścia mi to nie jest potrzebne, jestem tylko pewien że nie jesteś człowiekiem, ludzie nie mają takich włosów - Wyszczerzył się

-Wiesz raczej nic by się nie stało tej gitarze jeśli bym rzuciła ją o piasek.Co innego jakbyśmy byli gdzieś gdzie jest skała, ściana, drzewo czy coś podobnego - zaśmiała się i otrzepała z rak piasek.
-A kim jestem? Po części człowiek, po części boginią. Nie wyróżniam się zbytnio wśród ludzi.Mam tylko parę dodatkowych umiejętności, że tak to nazwę.Zresztą i tak stosunkowo niedawno się o tym dowiedziałam.Przywykłam do życia jako zwyczajna dziewczyna.A co do włosów to wiesz...lubię niebieski - uśmiechnęła się delikatnie po czym poprawiła włosy, które delikatnie rozwiał jej wiatr, który od czasu do czasu powiewał.
-A tak poza tym wszystkim to czemu akurat tu się udałeś? W jakimś konkretnym celu? Skoro już cie znalazłam to...co dalej? Idziemy gdzieś czy zostaniemy tu trochę - spytała Maya po czym podparła się rękoma z tyłu i tak siedząc wpatrzyła się w niebo i mewy latające nad nimi.